Tomasz Gollob królem Terenzano - to określenie obowiązywało w latach 2009 i 2010, kiedy to Polak był bezkonkurencyjny w Grand Prix Włoch. W 2009 roku na tym torze w finale czwarty był Grzegorz Walasek, co trzeba zaliczyć do jednego z największych osiągnięć tego żużlowca.
Gollob nie tylko dwukrotnie wygrywał w Terenzano, ale zdobywał tam prawie maksymalne liczby punktów. W 2009 roku aż 23, a rok później w złotym sezonie - 22 "oczka", które przypieczętowały tytuł mistrzowski. W 2010 roku nieźle w Terenzano pojechał także Jarosław Hampel, który odpadł w półfinale z dorobkiem 10 punktów, choć do dzisiaj niektórzy twierdzą, że to "Mały", a nie Chris Harris wpadł szybciej na metę w półfinale. Sędzia Wojciech Grodzki uznał jednak, że było inaczej i w ten sposób rozstrzygnęły się w 2010 roku losy złotego medalu.
Przed rokiem Grand Prix Włoch nie było tak udane dla Polaków, jak dwa poprzednie lata, ale też nie można narzekać. Jarosław Hampel z dorobkiem 12 punktów zajął piąte miejsce, odpadając w półfinale. Na tej samej fazie zawody zakończył Janusz Kołodziej, który zdobył 10 punktów. Najgorzej wówczas wypadł Tomasz Gollob, który był trzynasty z dorobkiem 5 "oczek".
W tym sezonie jedynie Tomasz Gollob będzie bronił barw polskiego speedway’a w Grand Prix Włoch. Podobnie było w Gorican, gdzie poradził sobie znakomicie. Oby tym razem również Terenzano było szczęśliwe dla Golloba, który może włoskim turniejem zrobić milowy krok do medalu, ale równie dobrze zaprzepaścić szanse na podium w tym sezonie.