Stanisław Chomski jest zaskoczony publikacją Gazety Wyborczej, która zasugerowała, że Maksim Bogdanow nie wyjedzie na tor do końca sezonu. - Ja nie mam takich informacji. Zobaczymy jak się wszystko ułoży. Ja nie jestem lekarzem, jednak na dzień dzisiejszy wiem, że Bogdanow ma problemy. Wstrzymuję się jednak z wypowiedziami na ten temat - powiedział szkoleniowiec, który zaprzecza też, że wobec wysokiej dyspozycji Renata Gafurowa, Łotysz nie ma czego szukać w Lotosie Wybrzeże. - Każdy zawodnik ma szansę na miejsce w składzie - dodał.
W ostatnich spotkaniach rywal Bogdanowa do miejsca w składzie jeździ bardzo dobrze. Ze średnią biegową 1,706 jest zdecydowanie najlepszym niesklasyfikowanym zawodnikiem ENEA Ekstraligi. Czy tak dobra postawa Renata Gafurowa jest zaskoczeniem? - Trudno mówić tu o jakimś zaskoczeniu. Ja z nim rozmawiałem wiele razy i doskonale wie, jakie są warunki. Teraz przyjechał do Gdańska, podporządkował się i pojechał. Pokazał się z dobrej strony wynikami na torze. Podobne warunki miał każdy inny zawodnik. Gafurow w pierwszym meczu nie pojechał przecież rewelacyjnie - stwierdził Chomski. - Proszę zobaczyć na derby Ziemi Lubuskiej - tam Patryk Dudek dwa razy przyjechał pierwszy, po czym dwa razy ostatni. To jest ENEA Ekstraliga i każdy musi być czujny. Aby osiągać dobre wyniki trzeba się spinać na możliwie najwyższym poziomie. Tylko wtedy może być efekt. Dla mnie warunkiem są sparingi, czy treningi, jednak jak ktoś zawodzi w kolejnym meczu i nie ma u niego stabilizacji, to mecze poza ligą mają mniejsze znaczenie - przekazał Stanisław Chomski.
Trener Lotosu Wybrzeże Gdańsk nie żałuje, że wystawiał we wcześniejszych meczach legitymującego się średnią 1,245 Bogdanowa, a nie Gafurowa. - Łotysz z meczu na mecz jeździł coraz lepiej. Na wyjazdach cała drużyna jechała słabo, a u siebie miał doskonałe mecze. Jak buduje się skład, to trzeba to robić z wizją. Moja była taka. Nie lubię gdybać, ale Piotr Świderski według przewidywań lekarzy miał biegać na wiosnę i liczyłem, że będzie skuteczny - wyjaśnił Chomski. - Bogdanow to zawodnik obdarzony potencjałem, ale w pierwszym sezonie płaci się frycowe. Słabo jeździ Chrzanowski i jesteśmy w takim, a nie w innym miejscu - dodał.
Czy szkoleniowiec czerwono-biało-niebieskich mógł wpłynąć na zakontraktowanie innych zawodników? - Dużo zależy od szczęścia, lub nieszczęścia. Wszyscy chwalą postawę Łoktajewa, a on chciał podpisać kontrakt warszawski w Gdańsku, ale ostatecznie przedłużono jego umowę w Zielonej Górze, gdzie przecież nie jeździł od początku sezonu - przypomniał trener. - Drużynę buduje się po to, żeby coś zbudować. Można było zakontraktować wiekowych zawodników, ale co dalej? Każdy by chciał wynik tu i teraz. Zbudowanie drużyny to nie jest prosta sprawa dla beniaminka - zauważył Stanisław Chomski.
Kibiców ciekawi to, czy w gdańskim zespole zobaczą Tomasza Chrzanowskiego. - Nigdy nie można mówić, że kogoś się skreśla. W historii było wiele przypadków, gdzie odstawiano zawodnika, ale przez kontuzje, czy inne czynniki trzeba było go wystawić. Kredyt zaufania się wyczerpał. Są pewne kryteria. Ja mam do dyspozycji takich zawodników, jakich mam i ratuję się takimi, którzy w ogóle się nie widzieli w ENEA Ekstralidze. Przykładem jest właśnie Gafurow, który nie znalazł nigdzie miejsca w składzie, dostał określone warunki i na nie przystał. Później tłumaczył się, że nie miał pieniędzy na bilet – nie czarujmy się, każdy musi w siebie inwestować. Trzeba najpierw coś włożyć, żeby później wyciągnąć. Teraz też ma jakieś dzikie mecze, a ja nie jestem w stanie mu zabronić tam jechać, bo zgody wydaje rosyjska federacja. Żużel przypomina mi trochę cyrk. Jest po prostu zlepek indywidualności, którzy pokazują swoje umiejętności w różnych częściach świata - podsumował Chomski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.