Zespół Stali Gorzów zwyciężając nad PGE Marmą Rzeszów dopisał do swojego ligowego dorobku kolejne trzy punkty. Gorzowianie tym samym, mają na swoim koncie już 26 "oczek" i plasują się na trzecim miejscu w tabeli. Trzeba jednak pamiętać, że mają przed sobą jeszcze jedno zaległe spotkania z drużyną z Częstochowy. - Początek zawodów rzeczywiście dla nas był jakiś niemrawy. Nie jechaliśmy tymi ścieżkami, które były tego dnia szybkie. Zawodnicy później wyciągnęli wnioski, poczynili odpowiednie korekty w sprzęcie i bardziej wjechali się w ten tor. Na początku nasi zawodnicy byli jak dzieci we mgle, bardzo zagubieni, jednak zdołali wyjść z marazmu i pokazali później kawał dobrego żużla - mówi trener Stali, Piotr Paluch w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Po czterech biegach jego podopieczni przegrywali już z rzeszowianami 18:6, jednak zdołali się podnieść i w końcowym rozrachunku zwyciężyć. Czy przy takim wyniku szkoleniowiec gorzowian spodziewał się jeszcze, że jego zespół może wygrać w stolicy Podkarpacia? - Spodziewałem się. Nie z jednej opresji wychodziliśmy już obronną ręką. W drużynie jest determinacja, ambicja i mimo że przegrywamy, spotykamy się razem w trakcie spotkania, jedziemy dalej, próbujemy wspólnie dojść do lepszych ustawień, dzieląc się wspólnie spostrzeżeniami. Tak było tym razem i pozwoliło nam to na wygraną - wyjaśnia Paluch.
Po słabszym występie we włoskiej rundzie Grand Prix, nieco lepiej zaprezentował się kapitan gorzowian - Tomasz Gollob. Nie ustrzegł się jednak błędów. - Tomek pokazał kawał dobrego żużla. Niektóre biegi może rzeczywiście były nieco słabsze, jednak wybitnie przyczynił się do wygrania tego meczu. Trzeba pamiętać, że Tomek jedzie też dla drużyny. Każdy zrobił swoje punkty, mniej więcej wszyscy pojechali równo, a to było kluczem do sukcesu, bo tak naprawdę nie mieliśmy dziur w składzie - mówi.
Zespół z województwa lubuskiego ma zapewniony udział w rundzie play off. Niewykluczone, że trafi tam na odwiecznego rywala zespół Stelmetu Falubaz Zielona Góra. Czy taki układ spotkań niepokoi szkoleniowca trzeciej drużyny Enea Ekstraligi? - Nie boję się nikogo. Jadąc w play offach, walcząc o złoty medal nikogo nie można się bać. Moi zawodnicy również nikogo się nie boją - lakonicznie ripostuje.
W meczu z PGE Marmą wśród przyjezdnych zabrakło ich lidera - Nielsa Kristiana Iversena, który odniósł kontuzję. Jak wygląda sytuacja zdrowotna tego zawodnika? - Niels będzie cały ten tydzień przebywał w Gorzowie, gdzie będzie rehabilitowany przez Jurka Buczaka. Myślę, że do meczu i sobotniego i niedzielnego zdoła się wykurować, ale nic na siłę. Najważniejsza jego postawa będzie teraz w play offach - kończy Piotr Paluch.