Tak dysponowanego Grzegorza Zengoty na częstochowskim torze dawno nie oglądano. 24-latek ostatnio delikatnie mówiąc nie błyszczał w ENEA Ekstralidze. "Zengi" podczas sobotniego treningu przekonał do siebie sztab szkoleniowy częstochowskiego zespołu i wywalczył sobie miejsce w składzie na spotkanie z liderem rozgrywek. Decyzja podjęta przez Jarosława Dymka i Sławomira Drabika była się "strzałem w dziesiątkę", bowiem Zengota okazał się z dorobkiem dwunastu oczek najskuteczniejszym zawodnikiem w ekipie Lwów. - W sporcie bywają wzloty i upadki. Miałem trudny okres ostatnio, ale udało mi się przez to przebrnąć. Mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej - mówił Zengota w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Dobra postawa 24-latka na niewiele się jednak zdała i osłabiony brakiem Kennetha Bjerre Dospel Włókniarz ostatecznie poległ z Jaskółkami 40:50. - Myślę, że gdybyśmy mieli Kennetha, to byłoby nam łatwiej, ale teraz można tylko gdybać i zastanawiać się. Szkoda, że nie udało nam się pokonać tarnowian, bo było ku temu blisko. Myślę jednak, że stworzyliśmy ciekawe widowisko, a nie zapominajmy, że tarnowianie są liderami tabeli i gdzie nie pojadą, to wygrywają. Tak naprawdę dużo lepsze drużyny przegrywały z tym rywalem wyżej na własnym torze. Stoczyliśmy fajne widowisko i myślę, że możemy być zadowoleni. Szkoda tylko, że nie ma dwóch punktów na naszym koncie - ubolewał Zengota.
Runda zasadnicza rozgrywek ENEA Ekstraligi zbliża się ku końcowi. Częstochowianie do bezpiecznej lokaty gwarantującej ligowy byt tracą trzy oczka, a przed nimi jeszcze trzy spotkania do rozegrania. - Musimy wspiąć się na wyżyny, aby uniknąć baraży. Nie będzie nam łatwo, bo mamy wyjazdowy mecz w Bydgoszczy. Bydgoszczanie może nie są liderami tabeli, ale bardzo dobrze sobie radzą na własnym torze. To jest sport i na pewno pojedziemy z nadziejami na zwycięstwo. Wszystko może się zdarzyć - zapewnia wychowanek klubu z Zielonej Góry.
Pierwotnie oba zespoły miały się zmierzyć w niedzielne popołudnie, ale wówczas rozegranie zawodów storpedowała pogoda. Nawierzchnia częstochowskiego toru była w takim stanie, że również i drugie podejście do rozegrania spotkania zostało przesunięte o ponad godzinę. Tor ponownie zbronowano, a wszystko odbywało się pod bacznym okiem Marka Cieślaka. Zawodnicy długo debatowali nad rozpoczęciem zawodów, ale pomimo trudnych warunków całe spotkanie udało się bezpiecznie odjechać. - Tor sprzyjał walce po błędach zawodników. Było dużo kolein i w momencie, gdy ktoś wpadł w dziurę, to ratował się pod płotem, a rywal za nim przycinał do krawężnika. To nie była finezyjna jazda po płocie, która mogła się podobać. Bynajmniej uważam, że była to jazda wymęczona. Fajnie, że odjechaliśmy w ogóle te zawody, bo było duże ryzyko, że się nie odbędą. Tor był robiony na bieżąco i udało się go na szczęście przygotować - kończy Grzegorz Zengota.
Przebudzenie Grzegorza Zengoty?
Grzegorz Zengota był najjaśniejszym punktem Dospelu Włókniarza Częstochowa w pojedynku z Azotami Tauron Tarnów. Wychowanek Falubazu Zielona Góra zmazał plamę po ostatnich nieudanych występach.
Źródło artykułu: