Marian Wardzała (trener Lubelskiego Wegiel KMŻ): Jestem bardzo zadowolony, cieszę się, że zrobiliśmy tutaj bardzo dobre widowisko. Naprawdę było na co popatrzeć i zawodnicy dostarczyli kibicom bardzo dużo emocji. Miejscowa drużyna też walczyła, nawiązała walkę i to było piękne widowisko. Postawiliśmy na krajowy skład i wszystko sprawdziło się, zwyciężyliśmy w Daugavpils, a tutaj nigdy nie jest to łatwym zadaniem. Nie mogę narzekać na postawę żadnego z żużlowców, wszyscy pojechali bardzo dobrze i jak nawet kogoś zastępowaliśmy w ramach rezerwy taktycznej, to w następnym swoim biegu ten zawodnik wygrywał wyścig. Wszystko u nas grało.
Paweł Miesiąc (Lubelski Wegiel KMZ): Po raz pierwszy odniosłem w Daugavpils zwycięstwo w składzie przyjezdnej drużyny. Liczyliśmy na to, ale po cichu. Znam ten tor, jednak przywiozłem tutaj całkiem nowy silnik. W moim pierwszym biegu miałem defekt, lecz dalej już wszystko było w porządku. Mogę powiedzieć, ze zrobiłem takie trochę dziwne ustawienia i to sprawdziło się. Jestem zadowolony, bo walczymy cały czas o baraże.
Karol Baran (Lubelski Wegiel KMZ): Dobrze, że wygraliśmy mecz i to jest najważniejsze. Pierwszy raz tutaj jeździłem i spodziewałem się dużo gorszego wyniku. Rozmawialiśmy z kolegami przed zawodami, ustalaliśmy jak tutaj jechać, jakie przełożenia są najlepsze, ale każdy ma swoje, inne silniki i uzgodnić coś wspólnego nie jest łatwo. Tor w Daugavpils nie jest dziwny tor, tylko megadziwny.
Wladimir Rybnikow (prezes Lokomotivu Daugavpils): Nie wiem co powiedzieć, ale sprzęt u żużlowców zachowywał się naprawdę nienormalnie. Przecież polska drużyna też miała trochę dziwnych defektów. Podejrzewam nawet, że coś było z metanolem i w poniedziałek zamierzam to sprawdzić w laboratorium. Prawie nikt nie jechał normalnie od początku zawodów. Po pierwszej połowie biegu silniki zaczynały gwałtownie tracić moc. Ale to wszystko nie zdejmuje odpowiedzialności z Mikaela Maxa oraz Romana Povazhnego. Stanieri musi być przed meczem na 100% przygotowany. Tutaj już po prostu brakuje usprawiedliwień. Nie myślę, żeby już myśleli o Kalkulowanej Średniej Meczowej na następny sezon, przecież ich dzisiejsze punkty to jest także dzisiejszy zarobek. Podejrzewam też, że przed zawodami liczono na łatwą wygraną, ale nie udało się.
Nikołaj Kokin (trener Lokomotivu Daugavpils): Nie wiem, czy defekty były za sprawą paliwa? Przecież nie kupujemy przed zawodami beczki metanolu. Mamy tonę metanolu i nikt dotychczas nie skarżył się na jego jakość. Pomimo defektów, paru żużlowców po prostu zawaliło ten mecz.
Kjastas Puodżuks (Lokomotiv Daugavpils): Z Rawicza dotarłem o 11:00, nawet kilka godzin pospałem i zmęczenia nie czułem. Przed meczem rozpoczęły się jednak nieszczęścia. Podczas rozgrzewki, ojciec odpalił mój najlepszy motocykl i stanął on w płomieniach. Dobrze, że szybko wszystko ugaszono, ale w pierwszym biegu nie za bardzo było na czym jechać. W drugim wyścigu były problemy z ustawieniami i dopiero później wszystko ustabilizowało się, postawiłem wyższą zębatkę na tylne koło i sprawdziło się.
Wiaczesław Gieruckis (Lokomotiv Daugavpils): Drugi raz z rzędu mam na koncie niezłą zdobycz punktową, ale co z tego jak drużyna przegrała. Na początku zawodów wszystko udawało się, wygrywałem biegi, pod koniec było jednak gorzej. Kondycyjnie jest w porządku, nie odczuwam zmęczenia, brakuje mi po prostu jazdy i doświadczenia. Ponadto często zmieniały się warunki torowe i nie mogłem się do tego dostosować.