Damian Gapiński: Niedzielne szachy rozpoczęte!

Niedzielna - ostatnia kolejka spotkań rundy zasadniczej Enea Ekstraligi zapowiada się pasjonująco. Niestety przed spotkaniami nie brakuje ruchów klubów, które dalekie są od zasady fair-play.

Damian Gapiński
Damian Gapiński

System play-off można lubić lub nie. Na temat tego, czy jest on sprawiedliwy, czy nie również napisano już prawie wszystko. Ma jednak jedną zasadniczą zaletę, której nie gwarantuje żaden inny system - zapewnia emocje do końca. Już dziś możemy być pewni, że ostatnie spotkania Enea Ekstraligi, niezależenie od składu par półfinałowy będą elektryzowały kibiców do samego końca. Mało kto mógł jednak spodziewać się tego, że runda zasadnicza będzie trzymała w napięciu aż do ostatniej kolejki. Aż pięć zespołów nie jest pewnych swojej przyszłości. Betard Sparta Wrocław i Dospel Włókniarz Częstochowa w korespondencyjnym pojedynku będą walczyły o to, kto z tej pary uniknie baraży o utrzymanie w Enea Ekstralidze. Z kolei Stelmet Falubaz Zielona Góra, Unia Leszno i Unibax Toruń walczą o dwa miejsca premiowane jazdą o medale mistrzostw Polski.

W ostatniej kolejce Enea Ekstraligi spotkają się Betard Sparta Wrocław z Azotami Tauronem Tarnów, Dospel Włókniarz Częstochowa z Unią Leszno, PGE Marma Rzeszów z Lotosem Wybrzeżem Gdańsk, Unibax Toruń ze Stalą Gorzów i Stelmet Falubaz Zielona Góra z Polonią Bydgoszcz. Wydawać by się mogło, że sprawa awansu do pierwszej czwórki i uniknięcia barażu rozegra się przede wszystkim na torze w Częstochowie i Toruniu. Nic bardziej mylnego. Żużlowe szachy rozpoczęły się znacznie wcześniej i nie jest wykluczone, że ostateczny kształt tabeli po rundzie zasadniczej zostanie ustalony nie tylko w drodze sportowej rywalizacji. Ale po kolei...

"Stulejka" Madsena

W środę nieoficjalna strona Tauronu Azotów Tarnów poinformowała, że w meczu we Wrocławiu nie pojedzie Leon Madsen. Powodem absencji Duńczyka ma być tajemniczy zabieg, po którym ma on przejść trwającą 4-5 dni rehabilitację. Od razu pojawiły się głosy złośliwców, którzy twierdzili, że może chodzić o "stulejkę". Z kolei na stronie oficjalnej klubu poinformowano, że powodem nieobecności Madsena są nadal odczuwalne skutki upadku w Drużynowym Pucharze Świata, po którym chce on dojść do pełnej sprawności. Oczywiście Duńczyk ma prawo czuć się źle. Brak spójności dotyczącej jednak powodu jego nieobecności jest zastanawiający. Domysły spotęgowało oczywiście to, że do Wrocławia zawita zespół prowadzony przez Marka Cieślka, w składzie z Maciejem Janowskim. Obu panów łączy to, że jeszcze niedawno byli związani z wrocławskim klubem. Zwłaszcza ten fakt powodował, że w meczu Betardu z Azotami Tauronem podtekstów nie brakowałoby od samego początku. Jak widać tarnowianie nie zadbali o to, aby domysły na temat tego meczu nie były spotęgowane. Madsen podobno czuje się źle i podobno ma przejść tajemniczy zabieg. Dolegliwości nie przeszkodziły mu jednak w występie w lidze duńskiej. Zawodnik tarnowskich "Jaskółek" jak na poobijanego i czekającego na zabieg żużlowca spisał się wyjątkowo dobrze i zdobył dla swojej drużyny 14 punktów.

Zdaję sobie sprawę z tego, że dla tarnowskiej drużyny priorytetem jest zdobycie złotego medalu DMP. Wszyscy wiemy, jak ważna jest to, czy wszystkie zespoły będą mogły przystąpić w optymalnych składach i jak "dmuchają" na swoich zawodników, aby nie nabawili się kontuzji. Sprawa z Madsenem "śmierdzi" jednak na odległość. To nieuczciwe przede wszystkim w stosunku do drużyny z Częstochowy, która walczy z Betardem Spartą o uniknięcie baraży. Dlaczego wrocławianie mają mieć łatwiej i pojadą z osłabioną drużyną z Tarnowa? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Wiem jedno - taka postawa nie ma nic wspólnego z duchem fair-play.

Zielonogórski żar tropików

Taktyczne manewry nie rozpoczęły się jednak od decyzji tarnowskich Jaskółek odnośnie absencji Madsena. Wcześniej Stelmet Falubaz Zielona Góra ogłosił, że spotkanie z Polonią Bydgoszcz zostanie rozegrane o godzinie 20.00. Oficjalny powód? - Jak wiemy o wcześniejszych porach jest bardzo ciepło, a ostatnio mieliśmy problemy z przegrzewaniem się silników. Dlatego też mecz odjedziemy troszeczkę później. Daje to nam też pewien komfort psychiczny, gdyż pozostałe mecze odbędą się wcześniej. Będziemy wiedzieli, co dzieje się na innych torach - powiedział na konferencji prasowej członek zarządu Falubazu Marek Jankowski. Falubaz nie kryje się z tym, że chce mecz odjechać później między innymi dlatego, że będzie widział, jakie wyniki padły na innych stadionach. Dlaczego? Notowania zielonogórskiej drużyny w tym sezonie nie są tak wysokie jak przed rokiem. Teoretycznie zatem niezależnie od przeciwnika w półfinale (Azoty Tauron Tarnów lub Stal Gorzów) można przypuszczać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że Falubazowi przyjdzie walczyć o brązowy medal. Jednak wizerunkowo lepiej byłoby odpaść z Tarnowem i nie dać pożywki sąsiadom zza miedzy...

Zatem bajki o upałach można sobie odpuścić. Jedynym prawdziwym powodem jest ewentualna kalkulacja związana z "trafieniem" na właściwego przeciwnika w półfinale.


"Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie"

Dłużny Falubazom nie pozostał Unibax wespół ze Stalą. Kiedy w Toruniu i Gorzowie wyczuli o co chodzi, szybko przełożyli mecz na 19.30. Powód? Problemy logistyczne Krzysztofa Kasprzaka, który w sobotę ma start w GP Wielkiej Brytanii w Cardiff. Odpłacili się "pięknym za nadobne". Oczywiście zawodnik Stali Gorzów nie z takimi problemami logistycznymi w swojej karierze sobie już radził. Chodzi po prostu o dostosowanie się do reguł gry narzuconych przez przeciwnika. To Falubaz pierwszy wykonał krok, żeby być w lepszej sytuacji w ostatniej kolejce - przynajmniej teoretycznie.

To opisanych powyżej sytuacji by nie doszło, gdyby władzom Ekstraligi nie zabrakło wyobraźni. Ta nakazywała, aby wszystkie mecze z urzędu odbyły się o tej samej godzinie. Tak dzieje się we wszystkich dyscyplinach, w których dba się o wizerunek tego sportu. Prezes Ryszard Kowalski zapytany o to, dlaczego spotkania nie odbędą się o tej samej porze odpowiada, że nie ma takiego zapisu w regulaminie, bo kluby go nie chciały. To powoli staję się już myślą przewodnią polskiego speedwaya - "bo kluby tak chciały". Najważniejsze jest dobre samopoczucie prezesów, a to, że wizerunek dyscypliny po raz kolejny może ucierpieć, nie ma żadnego znaczenia.

Najczarniejszy scenariusz przewiduje cyrki większe, niż podczas słynnych derbów województwa Lubuskiego. Co w moim odczuciu będzie cyrkiem? Para Dospel Włókniarz Częstochowa - Lotos Wybrzeże Gdańsk przy założeniu, że Włókniarz Częstochowa wygra swoje spotkanie, oraz para półfinałowa Azoty Tauron Tarnów - Stelmet Falubaz Zielona Góra przy założeniu, że Falubaz będzie potrzebował w świetle innych wyników zwycięstwa z Polonią Bydgoszcz.

Niedziela zapowiada się pasjonująco. Wszystkie możliwe sportowe warianty rozwiązań opisaliśmy już wcześniej. Trzymajmy kciuki, aby ostatnia kolejka była pełna jedynie sportowych emocji.

P.S. Opisane powyżej sytuacje są jedynie przemyśleniami autora. Zbieżność nazwisk i nazw klubów nie jest przypadkowa. Podane przykłady nie opisują faktycznych działań klubów, a możliwe warianty nieczystej gry z ich strony.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×