Przemysław Pawlicki dla SportoweFakty.pl: Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z najlepszymi

Zawodnicy leszczyńskiej Unii nie zdołali awansować do rundy play-off rozgrywek ENEA Ekstraligi. Podopieczni Romana Jankowskiego przegrali decydujące spotkanie w Częstochowie.

Leszczynianie ulegli Dospelowi Włókniarzowi Częstochowa 39:50 i przy jednoczesnej wygranej Unibaksu Toruń nad Stalą Gorzów zaprzepaścili swoje szanse na awans do rundy play-off. Nic zatem dziwnego, że w obozie Byków atmosfera nie była najlepsza. - Nasza sytuacja nie wygląda za ciekawie. Trzymamy kciuki za gorzowian (rozmowa przeprowadzona w trakcie trwania spotkania Unibaksu Toruń ze Stalą Gorzów – dop.red), ale na razie nie wygląda to dla nas korzystnie. Taki jest sport. Częstochowianie pokazali, że są bardzo dobrze dopasowani do tego toru. Było nam naprawdę niezmiernie ciężko. Były po drodze taśmy i upadki, ale czasem tak się zdarza - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl, najskuteczniejszy w szeregach Unii Leszno, Przemysław Pawlicki.

Przed biegami nominowanymi kwestia zwycięstwa pozostawała jeszcze sprawą otwartą. Po wygranej w trzynastej gonitwie 5:1 goście zbliżyli się do częstochowian na odległość trzech oczek. Lwy w biegach nominowanych rozwiały jednak wszelkie wątpliwości, a do swego dorobku miejscowi dołożyli jeszcze punkt bonusowy. - W wyścigach nominowanych gospodarze byli niezmiernie szybcy. Wygrali dwa razy w stosunku 5:1. Staraliśmy się walczyć do samego końca, ale nie udało się - dodaje starszy z braci Pawlickich.

Wygrana toruńskiego Unibaksu nad zespołem z Gorzowa sprawiła, że zespołu Romana Jankowskiego nie zobaczymy już w rundzie play-off. Pawlicki uważa jednak, że bez względu na to sezon 2012 leszczynianie mogą zaliczyć do udanych. - Myślę, że to był bardzo dobry sezon dla Unii Leszno. Jechaliśmy najmłodszym składem w lidze z czterema juniorami. Do tego warto zauważyć, że pojechaliśmy krajowymi juniorami. Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z najlepszymi. Zawsze walczyliśmy do samego końca i myślę, że to dla nas bardzo motywujące. Jeżeli sytuacja w Toruniu nie potoczy się po naszej myśli, to będziemy się przygotowywać do kolejnego sezonu - dodaje Pawlicki.

Leszczyńskiego zespołu zabraknie w rundzie play-off
Leszczyńskiego zespołu zabraknie w rundzie play-off

Byki były dosłownie o krok od awansu i walki o medale. Ich sukces ma jeszcze większą wartość zważywszy na to, że przez znaczną część rozgrywek Unia musiała sobie radzić bez kontuzjowanego lidera, Jarosława Hampela. - Straciliśmy lidera, który był nam niezmiernie potrzebny. Wiedzieliśmy, że Jarek robi wszystko, aby jak najszybciej wrócić na tor. Również ze swojej strony robiliśmy wszystko, aby wejść do play-offów. Przegraliśmy ten mecz i dziękuje gospodarzom za świetną walkę - mówi wychowanek leszczyńskiego klubu.

W sezonie 2012 Przemysław Pawlicki po rocznej banicji powrócił do startów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jak sam twierdzi, ma mieszane uczucia po swoich indywidualnych występach. - Były mecze, w których zawodziłem. Nie był to może dla mnie wymarzony sezon, ale cieszę się, że zawsze powyżej dziesięciu punktów byłem w stanie zrobić - podkreśla Przemysław Pawlicki, który jednocześnie zaznacza, że zeszły rok spędzony na drugoligowym froncie wyszedł mu tylko na dobre. - Ten sezon, który objechałem w Pile dużo mnie nauczył. Nauczyłem się jazdy na różnych drugoligowych torach. Podobnie, jak w Anglii jeździłem na ciężkich torach. Nie zaliczam tego sezonu do straconych. Myślę, że wyniosłem z drugiej ligi wiele doświadczeń.

Przemysław Pawlicki uważa, że leszczynianie dobrze spisali się w sezonie 2012
Przemysław Pawlicki uważa, że leszczynianie dobrze spisali się w sezonie 2012
Źródło artykułu: