"NIE" dla ograniczeń, "TAK" dla wymagań - rozmowa z Witoldem Skrzydlewskim

3 września w Łodzi GKSŻ będzie rozmawiać z klubami pierwszej i drugiej ligi żużlowej na temat reformy regulaminu. Jakie zmiany wprowadziłby w nim Witold Skrzydlewski?

Jarosław Galewski: 3 września w Łodzi odbędzie się spotkanie GKSŻ z klubami pierwszej i drugiej ligi.

Witold Skrzydlewski: Rzeczywiście, Główna Komisja Sportu Żużlowego organizuje takie spotkanie. Spodziewam się, że będzie ustalony regulamin na przyszły sezon. Bardzo bym sobie tego życzył. Chcielibyśmy wszyscy wiedzieć, czy będzie jedna czy dwie ligi. Jeśli jedna to w jakiej formie. Pod tym kątem można budować budżet i kontraktować zawodników. Jeśli mamy się dowiedzieć o takich rzeczach w listopadzie czy grudniu, to trochę bez sensu, bo wtedy jest musztarda po obiedzie.

Znane są tematy, na które będziecie dyskutować. Jednym z nich będzie wykreślenie z regulaminu artykułów dotyczących Kalkulowanej Średniej Meczowej (KSM) czy statusu zawodnika zastępowanego. Co pan na to?

- Według mnie KSM-u wcale nie musi być. Generalnie jestem przeciwnikiem takich ograniczeń. Chodzi o to, żeby żużel przyciągał ludzi. Nie można nic ograniczać, bo to wszystko za chwilę umrze. Takie jest przynajmniej moje zdanie tej kwestii.

W meczach mieliby startować wyłącznie krajowi młodzieżowcy.

- Teraz też przecież jeżdżą. Zresztą, wie pan, ja się nie znam jakoś doskonale na żużlu. Dwóch juniorów polskich było w tym roku i należy to zostawić. Nic więcej panu w tej kwestii nie powiem poza tym, że jestem zwolennikiem takiego rozwiązania.

Dowolna liczba zawodników z cyklu Grand Prix w pierwszej lidze?

- A czemu nie? Jak kogoś stać, to niech płaci. Według mnie można zatrudnić naprawdę każdego, jeśli jest się w stanie zapewnić mu odpowiednie warunki. Uważam, że nie ma sensu tego ograniczać. Coś musi być za coś. Nie jestem zwolennikiem żadnego ograniczania budżetów, ale za to bym konkretnie później wymagał. Jeżeli kolego nie masz i się nie rozliczyłeś, to nie jedziesz. Według mnie to proste. Jeśli sztucznie ustalimy milion, dwa, trzy, pięć czy dziesięć, to i tak ludzie będą kombinować. Przecież to oczywiste.

Pomysłem jest powrót do próby toru. Ma pan zdanie na ten temat?

- Jestem za. Uważam, że próba toru powinna mieć miejsce. Jak pan pewnie zauważył, byliśmy chyba jedynym klubem, który przygotowywał jednakowy tor. Nie robiliśmy żadnych pułapek dla zawodników. Jak u nas ktoś przegrał, to dziękował i nie miał do nas żadnych pretensji o przygotowanie naszego toru. Różnie z tym jednak bywa. Dzieją się czasami cuda i uważam, że to bardzo negatywne zjawisko. Po pierwsze psuje to ducha sportu, a po drugie powoduje nieszczęśliwe wypadki, a ja wolę, żeby ludzie bawili się żużlem, a nie przeżywali jakieś tragedie.

Pomysłem jest też możliwość wpisania do składu polskiego zawodnika do lat 23 pod numerami 8 i 16...
-

To na pewno większy koszt dla każdego klubu, który by się na to zdecydował. Ja jestem jednak za tym. Czasami warto dać takim zawodnikom szansę na pokazanie się.

Nie jest tajemnicą, że chce pan połączenia pierwszej i drugiej ligi.

- Tak, nic się nie zmieniło. Uważam, że ludzie muszą oglądać ten sport nieco dłużej niż to obecnie ma miejsce. Proszę popatrzeć jak jest w koszykówce, siatkówce czy piłce nożnej. W niektórych miastach jest tylko żużel i nic więcej. Tam, gdzie jest inaczej, bywa z kolei różnie. Zresztą, powiem panu, że jestem akurat w szpitalu i mam trochę czasu, żeby sobie poczytać gazety. Zanim pan zadzwonił, czytałem o Olimpii Grudziądz. Chce się dostać do Ekstraklasy piłkarskiej. To będzie mieć pewnie wpływ na żużel, bo pan prezes już nie będzie jedyny. Nie życzę Grudziądzowi pozostania w pierwszej lidze. Miasto na pewno podzieli dostępną kasę i zrobi to według zasady, ile meczów grają piłkarze, a ile spotkań jadą żużlowcy. To właśnie mam na myśli i uważam, że mała liczba spotkań jest zła dla polskiego żużla.

Pana przeciwnicy powiedzą, że wynikiem połączenia lig będzie spadek poziomu sportowego.

- Nie zgadzam się z tym, bo to nie zależy od zawodników tylko od prezesów. Jeśli ktoś weźmie sobie długą ławkę i oto dziś jedzie na wyjazd z dużo słabszą drużyną, to jak jest mądry i nie podpisał głupich kontraktów z gwarancją startów, może zabrać tych słabszych z ławki. Wtedy spotkanie będzie zdecydowanie bardziej wyrównane. Na sto procent będę za połączeniem lig. A co do samego spotkania, powiem panu coś jeszcze na koniec. Jest mi bardzo miło, że będzie ono organizowane w Łodzi. W końcu wszyscy będą mieli jednakową drogę do pokonania (śmiech).

Źródło artykułu: