Połączenie lig dobrym pomysłem - rozmowa z Krzysztofem Cegielskim

W poniedziałek w Łodzi odbędzie się spotkanie GKSŻ z klubami pierwszej i drugiej ligi w sprawie reformy regulaminu. Co na temat proponowanych zmian sądzi Krzysztof Cegielski?

Jarosław Galewski: W poniedziałek odbędzie się w Łodzi spotkanie GKSŻ z klubami pierwszej i drugiej ligi w sprawie reformy regulaminu. Czego się pan po nim spodziewa?

Krzysztof Cegielski: Spodziewam się spotkania, które będzie zasadniczo różniło się od poprzednich tego typu czy to dotyczących rozgrywek pierwszo-, drugoligowych, czy też Ekstraligi. Mam nadzieję, że tym razem zmiany będą szły w dobra stronę, uwalniając niepotrzebne różne ograniczenia i niezrozumiałe do końca zasady. Patrząc na propozycje zmian twierdzę, że tym razem mogą pójść rzeczywiście w dobrą stronę czy też uwolnić kwestie, które po prostu się nie sprawdziły i trzeba je jak najszybciej usunąć.

Kluby będą dyskutować między innymi na temat połączenia pierwszej i drugiej ligi. Jakie korzyści i jakie problemy mogłoby to nieść dla polskiego żużla?

- Moim zdaniem połączenie lig jest dobrym pomysłem. Oczywiście, zespoły zdecydowanie silniejsze będą czasami rozgrywały spotkania do jednej bramki z drużynami słabszymi, ale myślę, że takich zespołów będzie zdecydowanie mniej niż tych, które dzięki połączeniu lig skorzystają na urozmaiceniu spotkań, ich większej liczbie, a dzięki temu większym zainteresowaniu kibiców i potencjalnych sponsorów, którzy będą mieli okazję reklamować swoje firmy przez dłuższy czas i przy okazji atrakcyjniejszych meczów. Oczywiście, jak w każdej lidze na świecie, w każdej dyscyplinie poziom będzie nierówny, ale jest to normalne i myślę, że warto dla wspólnego dobra doprowadzić do stworzenia urozmaiconej dobrze zorganizowanej ligi, którą będzie łatwiej sprzedać jako poważny produkt choćby którejś ze stacji telewizyjnych.

Tematem będzie również między innymi wykreślenie z regulaminu artykułów o KSM i ZZ. Co pan na to? Czy to dobry pomysł?

- Uważam, że jest to jeden z najlepszych pomysłów, z jakim się spotkałem w ostatnich latach przy rożnych dyskusjach o Regulaminach. KSM jest moim zdaniem tworem, który zupełnie się nie sprawdza. Kluby i tak budują drużyny o bardzo zróżnicowanym poziomie, ponieważ bardzo trudno - zwłaszcza w sporcie żużlowym - przewidzieć, w jakiej zawodnik będzie formie w kolejnym roku i dlatego bardzo często KSM jest zupełnie nieadekwatny do obecnej dyspozycji. Poza tym KSM doprowadza do sytuacji, że zawężamy sobie grono zawodników, którzy mieszczą się w średniej przypadającej na drużynę. Żużel jest sportem uprawianym przez mocno ograniczoną liczbę osób, więc jeśli jeszcze dodatkowo ograniczamy te liczby, to po pierwsze obniżamy poziom drużyn, a po drugie - co obecnie jest bardzo ważne, jeśli mamy tylko kilku lub jak to się również zdarza jednego zawodnika, który pasuje ze swoją średnią do budowanej drużyny - to windujemy żądania tych właśnie zawodników i likwidujemy potrzebną konkurencję, dzięki której mamy większy wybór wśród zawodników i nie musimy przepłacać za nieadekwatny poziom.

Kluby będą również rozmawiać o przywróceniu próby toru i możliwości startu pod numerami 8 i 16 polskiego zawodnika do lat 23. Jak należy podejść do tych zmian?

- Zawodnicy różnie podchodzą do tematu próby toru, ale uważam, że jest to dobry sposób, by zapoznać się z torem i startować w meczu bez żadnych niewiadomych, a poza tym jest to chyba atrakcyjne dla kibiców. Ciężko się też spierać z pomysłem wprowadzenia zawodnika rezerwowego. Jest to szansa na bardziej płynne przejście w wiek seniora dla tych wciąż młodych zawodników, choć na pewno będzie to generowało dodatkowe koszty.

Czy pod numerami 6 i 7 oraz 14 i 15 powinni startować wyłącznie polscy młodzieżowy? Jeśli tak, dlaczego?

- Jestem zwolennikiem wolnej konkurencji, ale chyba w tym przypadku musimy bronić naszych najmłodszych zawodników. Ten system się sprawdził i wciąż nasi juniorzy są najlepszymi juniorami na świecie, a liczba zawodników młodzieżowych na wysokim poziomie jest duża, więc warto to chronić.

Czy ewentualne połączenie lig może sprawić, że na znaczeniu straci przepis o wymogu sztucznego oświetlenia na pierwszoligowych torach?

- Myślę, że przy sporych problemach w każdej dyscyplinie sportu na całym świecie raczej musimy myśleć jak finanse organizować, jak raczej ciąć i tak wysokie koszty utrzymania klubu żużlowego. Sztuczne oświetlenie na stadionach pierwszoligowych uważam jako niepotrzebny gadżet.

W dodatku godziny wszystkich meczów wyznacza gospodarz. Nie ma również transmisji telewizyjnych.

- Uważam, że nie jest potrzebne, choć oczywiście byłoby pięknie, żeby wszystkich było na to stać. Myślę też, że ewentualna stacja telewizyjna dostosowałaby się do tych warunków i zawsze mogłaby wybrać odpowiedni mecz na stadionie, gdzie takie oświetlenie jest lub pokazałaby mecz przy świetle dziennym.

Kluby będą również rozmawiać o utrzymaniu obecnych limitów finansowych. Czy te obecne pana zdaniem w ogóle funkcjonują?

Sytuacja wygląda na dzisiaj tak, że cześć klubów i część kontraktów w tych limitach się mieszczą, a część klubów i zawodników "radzą" sobie z tym regulaminem. W związku z tym, nie spotkałem się z sytuacją, by jakiś zawodnik narzekał na obecny regulamin, więc nie wiem czy jest on potrzebny, bo i tak z przestrzeganiem jego jest jak jest. Patrząc jednak na całość proponowanych zmian ciężko się zgodzić ze wszystkimi propozycjami, ale uważam je za bardzo pozytywne i idące w dobrym kierunku. Gratuluję pomysłodawcom, cieszę się i mam nadzieję, że jest to nowa jakość, nowy kierunek, który będzie przyświecał również innym rozgrywkom.

Źródło artykułu: