Czy jest pan zadowolony z wyniku meczu w Grudziądzu? Czy remis przed zawodami wziąłby Pan w ciemno?
Arkadiusz Rusiecki: Zrobiliśmy wiele, aby wygrać te zawody i bardzo żałuję, że nie udała nam się ta sztuka. Rywale potrafili się podnieść po knockdownie w pierwszej części meczu pokazując swoją siłę. W zasadzie mogę powiedzieć, że przed spotkaniem wzięlibyśmy ten wynik w ciemno.
Po V wyścigu prowadziliście już różnicą 11 punktów. Później gospodarze odrobili jednak straty. Czy po takim przebiegu spotkania czuje Pan niedosyt z wyniku?
- Mając jedenaście oczek przewagi i przeciwnika "na widelcu" nie wygraliśmy meczu. Można zatem czuć niedosyt. Pamiętajmy jednak, że gospodarze jechali u siebie i wykorzystali swój pełen wachlarz możliwości. Szkoda, że po przerwie byliśmy już zupełnie inną drużyną niż w pierwszej połowie meczu, ale pamiętajmy, że każdy punkt urwany wzajemnie w gronie pierwszych trzech drużyn jest na wagę złota!
Jak ocenia pan swoich zawodników - kto spełnił oczekiwania, kto zawiódł?
- Jak punktowali zawodnicy każdy wie. Jestem przekonany, że wszyscy nasi żużlowcy chcieli bardzo zdobyć więcej punktów niż wywalczyli. Nie będę wystawiał chłopakom cenzurek, bo nie widzę w tym większego sensu. Oni doskonale wiedzą, że stać ich na jeszcze więcej i jestem przekonany, że nadal będą ciężko pracować, aby osiągnąć nasz wspólny cel.
Już w pierwszym wyścigu straciliście Macieja Fajfera. Jaki jest stan zdrowia zawodnika i kiedy ewentualnie wróci na tor?
- Maciek dochodzi do siebie. Jest strasznie poobijany ale na szczęście cały. Nie ma chyba części ciała, która by go nie bolała po tym fatalnym upadku, ale to twardy chłop i szybko się pozbiera. Jest bardzo zmobilizowany, aby jak najszybciej powrócić na tor i pomóc drużynie. Na kolejny mecz powinien być gotowy. Zresztą jego brat Oskar też mocno ucierpiał w Grudziądzu i dla obu noc z niedzieli na poniedziałek była ciężka.
Cały czas jesteście liderem tabeli I ligi i trzymacie karty w ręku. Jak ocenia Pan szanse czołowej trójki w dwóch ostatnich kolejkach. Jaka będzie kolejność na mecie rozgrywek?
- Powiem Panu, że nie chcę oceniać niczyich szans, czy też komukolwiek ich odbierać. Każdy walczy jak może i nie odpuści, tego jestem pewien. Skupiamy się na sobie i na tym aby jeździć najlepiej jak się da. Ważne jest to, że po remisie w Grudziądzu awans jest w naszych rękach i jeśli zrobimy co do nas należy, to nikt go nam nie odbierze. Łatwe to jednak nie będzie!
W Grudziądzu wspierało was kilkuset fanów. Chce im pan coś przekazać?
- Tak, chciałbym doczekać chwili, w której będziemy mogli im za to wsparcie podziękować tak, jak na to zasługują. Jak już powiedział Darek Imbierowicz, nasi kibice są już klasę wyżej. Bardzo chcemy do nich dołączyć.
Jesteście bardzo blisko awansu do ekstraligi. Ma Pan zapewne wizję składu na przyszły rok. Ilu zawodników musiałoby wzmocnić zespół, by skutecznie
walczyć z najlepszymi? Może jakieś nazwiska...
- Trwa sezon 2012 i tylko o tym w tej chwili myślimy.
16 września twoja paszcza zamknie sie tobie sama.