Piotr Protasiewicz: Najgroszy tor do jazdy jest w Gorzowie Wielkopolskim

Stelmet Falubaz kolejny raz zremisował na własnym torze ze Stalą Gorzów. PePe zdobył w meczu 13 punktów. Po nim przyznał, że było ciężko i zdradził czego spodziewa się w Gorzowie.

Kapitan zielonogórzan żałuje, że początek w wykonaniu jego drużyny był o wiele gorszy niż końcówka. Jednak mimo to jest zadowolony z wyniku. - Szkoda, że tak kiepsko zaczęliśmy, ale nie ma co się tłumaczyć. Mogło się skończyć naprawdę sromotną porażką. Ten remis w derbach jest dla nas sukcesem. Jedziemy do Gorzowa i tam zaczynamy od zera. Szczerze mówiąc przewidywałem, że dziura po Andreasie Jonssonie nie będzie łatwa do wypełnienia. Zastępstwo zawodnika nie do końca wypaliło. Andreas na pewno uspokoiłby sytuację, bo na początku wszyscy jechaliśmy bardzo słabo. Gdy przegrywa się starty, to ciężko wśród takich zawodników walczyć. Ja na siedem biegów nie wygrałem żadnego startu, a tych punktów trochę zdobyłem. Nie wiem za bardzo gdzie szukać przyczyn. Potrzebuję trochę spokoju, muszę chwilę odpocząć, bo ten weekend miałem bardzo intensywny. Mam parę dni, aby poprawić swoje starty, bo w Gorzowie jest to bardzo ważny element. Kto tam zwycięży jedzie o złoto, a przegrany na otarcie łez o brąz. Uważam, że ten kolejny remis nie jest naszą porażką.

PePe pojawił się na torze aż siedem razy. Oprócz pięciu startów wynikających z programu zawodów, Protasiewicz raz zastąpił Andreasa Jonssona i Jonasa Davidssona. Było to bardzo wyczerpujące. - Mówiąc szczerze ledwo wytrzymałem. Piętnasty bieg jechałem resztką sił. Myślałem, że to kwestia wieku, ale Patryk Dudek czuł się jeszcze gorzej, więc nie jest tak źle z moją formą. Trzy dni, od rana do wieczora, byłem z synem na zawodach kartingowych. Jego starty przeżywam bardziej niż swoje, a po nich szybko się spakowałem i pojechałem na stadion. Dlatego też tym bardziej ciesze się, że wytrzymałem. Zawody były fajne, mimo że nie wygraliśmy, jednak trudno było się spodziewać, że po stracie Jonssona będziemy mogli powalczyć. Nie mamy tak równego składu jak drużyna z Gorzowa, która straty Bartosza Zmarzlika tak bardzo nie odczuła, więc uważam, że dzisiaj to było nasze maksimum - przyznał zawodnik Stelmetu Falubazu Zielona Góra.

Zielonogórzanie przegrywali już bardzo wysoko, a mimo to podnieśli się z kolan. Piotr Protasiewicz cieszył się z występu drużyny. - Podnieśliśmy się, przegrywając czternastoma punktami, a nie jest to łatwe. Przed taką publiką ciężko się poddać, mimo że do końca nie czułem się dobrze na starcie. Zostawiłem na torze dziś kawał serca i pojechałem chyba więcej niż byłem w stanie jeśli chodzi o sprzęt. Inni również walczyli, mimo że nie zawsze wychodziło nikt nie odpuszczał. Jeśli mogę podsumować drużynę, choć bardzo tego nie lubię, jestem bardzo zadowolony z tego występu.

Już w kolejną niedzielę w Gorzowie odbędzie się rewanż. Zielonogórzanin apeluje by tym razem rywale przygotowali nawierzchnię sprzyjającą walce. - Jeden z gorzowskich działaczy, którego dużo jest w mediach, powiedział, po poprzednich derbach, że po raz pierwszy na derby tor nie był preparowany, co jest totalną głupotą. Tor w Zielonej Górze od kilku lat jest bardzo równy i świetny do jazdy, a najgorszy tor do jazdy, bo wiecznie są z nim problemy, jest w Gorzowie. Jednak spodziewam się toru regulaminowego, bezpiecznego, a także fajnej sportowej rywalizacji i niech wygra lepszy - zakończył kapitan Stelmetu Falubazu Zielona Góra.

Źródło artykułu: