Nicki Pedersen o upadku Jonssona: Nie musiał od razu kłaść motocykla

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W piątym wyścigu sobotniej rundy Grand Prix upadek zanotował Andreas Jonsson. Szwed na wyjściu z ostatniego łuku zahaczył o jadącego na czele Nickiego Pedersena i groźnie upadł na tor.

W tym artykule dowiesz się o:

Sędzia spotkania - Wojciech Grodzki zdecydował się na wykluczenie Duńczyka, który nie zgodził się z tą decyzją. Sam zawodnik uważa, że Andreas Jonsson był w stanie utrzymać się na swoim motocyklu. - To bardzo proste, wystarczy popatrzeć na powtórki tego biegu. Po pierwsze, wiem na pewno, że "AJ" mógł utrzymać się na swoim motocyklu. Nie musiał go od razu kłaść. Po drugie, to oczywiście sędzia podejmuje decyzje. Rozmawiałem z nim i powiedział mi, że zmieniłem linię jazdy, ale ja przecież mam do tego prawo. Kiedy jesteś na torze i wychodzisz z wirażu, to automatycznie jedziesz w kierunku bandy - tłumaczy Nicki Pedersen.

"Power" nie widział jadącego tuż za nim Szweda. - Nie docisnąłem go do płotu. Tam było 1,5 metra miejsca i ja w ogóle nie wiedziałem, że on tam się znajduje. Jest to bardzo zła decyzja sędziego. Ja jechałem z przodu, więc mogłem robić co tylko chciałem. Takie są w żużlu zasady. On cały czas był za mną i według mnie bardzo szybko położył swój motocykl. Był to groźny upadek i on doznał kontuzji, więc niepotrzebnie tak zrobił - kontynuuje trzykrotny mistrz świata.

Pederen uważa, że Jonsson mógł zapobiec temu upadkowi. - Mógł zamknąć gaz i zrobić ruch w bok. W zasadzie to on się na mnie oparł - widać to dobrze na powtórkach. Wyglądało to tak, że zrobił to specjalnie, by mnie wykluczyć. "AJ" zyskał na tym tylko jeden punkt, ale doznał kontuzji. Nie wiem w jakim stopniu mu to pomogło - zakończył.

Źródło: speedwaygp.com

Źródło artykułu: