Sympatyczny Skandynaw był bardzo zadowolony ze swoich dziewięciu punktów okraszonych dwoma bonusami. Sen z powiek spędzała mu tylko niska zaliczka przed rewanżem. "Jaskółki" będą bronić na MotoArenie sześciu "oczek". - Indywidualnie jestem zadowolony, ale sześć punktów przewagi to zdecydowanie za mało. Bez dwóch zdań powinniśmy wygrać większą ilością punktów. Teraz wiemy tyle, że w niedzielę czeka nas co najmniej tak samo ciężki pojedynek jak ten w Tarnowie. Wszystko może się zdarzyć jeśli jeden zawodnik będzie miał słabszy dzień - tłumaczy i od razu dodaje: - To będzie olbrzymia katastrofa jeśli po tak wyśmienitym sezonie nie dostaniemy się do finału. Wydaje mi się, że większa presja będzie na nas, ale mam nadzieję, że to będzie nasz dzień i pokonamy Toruń.
Przeżywający kapitalny sezon Madsen liczy, że do grodu Kopernika wybiorą się także najzagorzalsi sympatycy klubu z Małopolski. Choć nie są wpisani do programu zawodów, to nierzadko w "Jaskółczym Gnieździe" nazywa się ich ósmym zawodnikiem w talii Marka Cieślaka. - Chłopaki w Toruniu wyglądają jakby poczuli krew i byli pewni zwycięstwa. To jednak nie koniec i zapewniam naszych fanów, że mobilizacja na rewanż będzie maksymalna. Zrobimy wszystko, by "Jaskółki" miały finał w tym roku. Mam nadzieję, że z Tarnowa przyjadą za nami także kibice, którzy będą nas dopingować w tej ciężkiej walce - prosi.
W ostatnich tygodniach 24-latek z Velje przeżywał spore kłopoty zdrowotne. Najpierw podczas DPŚ w Malilli w jednym z upadków ucierpiała jego ręka. Teraz przez kłopoty z układem pokarmowym musiał opuścić kończący fazę zasadniczą mecz we Wrocławiu z tamtejszym Betardem Spartą. A wszystko dlatego, że te drugie dolegliwości skończyły się szybkim zabiegiem. - Wróciłem do ścigania już w ubiegły piątek, zatem był czas na "rozjeżdżenie się" po zabiegu. Nie będę jednak ukrywał, że odczuwam jeszcze te problemy z żołądkiem, ale na szczęście ból jest coraz mniejszy. Z każdym dniem jest lepiej i na Toruń będę gotowy - zapewnia.
Leon Madsen dla SportoweFakty.pl: Brak finału będzie dla nas dużą katastrofą
Półfinałowy mecz EE z Unibaksem był dla Leona Madsena powrotem do składu Azotów Taruonu Tarnów. Jak się okazało, absencja Duńczyka spowodowana zabiegiem nie wpłynęła negatywnie na jego dyspozycję.
- będzie bliżej na wyjazd finałowy (do tego pierwszy mecz na wyjezdzie)
- po drugie chciałbym widziec minę "pana złote ręce" po przegranym meczu, i to j Czytaj całość