Beniaminek I ligi z Ostrowa praktycznie przez cały sezon walczył o udział w play-off, a ostatecznie skończył rozgrywki na ostatnim miejscu. - Rozeszło się to praktycznie o jedno zwycięstwo więcej. Nie ma co jednak tego rozpamiętywać. Jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Trzeba się teraz zmobilizować i wygrać te baraże. Szkoda byłoby teraz spaść. Myślę, że damy radę - wierzy Mariusz Staszewski.
37-letni żużlowiec w przeszłości startował w Rybniku, ale jak przyznaje nie ma to przed meczami barażowymi żadnego znaczenia. - Tor jest pewnie trochę inny niż wówczas, a poza tym ja już dawno nie mam tych silników, na których tam startowałem. Kiedyś ten tor mi sprzyjał. Myślę, że takim pozostanie także po niedzielnym meczu - dodaje.
Zdaniem wielu pierwszoligowiec dysponuje silniejszym potencjałem kadrowym niż wicemistrz drugiej ligi. - To jest tylko teoria. Na papierze może to i tak wygląda. Na torze może wyjść zupełnie coś innego. Nie powiedziałbym wcale, że jesteśmy silniejsi kadrowo od Rybnika. Kiedy spojrzałem na ich awizowany skład, to pomyślałem sobie, że jak im tam wszystko wypali, to możemy mieć ciężką przeprawę - wyjaśnia Staszewski.
Z jakiego wyniku w pierwszym meczu barażowym będzie zadowolony kapitan Ostrovii? - Chcemy wygrać od razu w Rybniku. W każdym meczu trzeba walczyć o zwycięstwo. Nie pojedziemy tam przecież z myślą, żeby przegrać 5-6 punktami. Trzeba wygrać, a co wyjdzie w praniu, zobaczymy w niedzielę - kończy nasz rozmówca.