Janusz Kołodziej dla SportoweFakty.pl: Szanujemy rywala, ale jedziemy po finał

W niedzielę w Toruniu poznamy drugiego finalistę ekstraligi. Jeden z liderów Jaskółek" wierzy, że w meczach o złoto pojedzie jego zespół. Oby tylko sprawa awansu do finału rozstrzygnęła się na torze.

Półfinałowe, rewanżowe spotkanie play off między Unibaksem Toruń a Azotami Tauron Tarnów miało odbyć się już w minioną niedzielę. Niestety, zawody nie zostały rozegrane (o skandalu na Motoarenie pisaliśmy wielokrotnie na naszym portalu) i przełożone na 23 września. I właśnie tego dnia mamy poznać rywali Stali Gorzów w batalii o złoto i Stelmetu Falubazu Zielona Góra w walce o brązowy medal.

- Z powodu wielkiego zamieszania musimy czekać cały tydzień na powtórkę meczu. Nie przeszkadza nam to jednak i przed niedzielnym meczem jesteśmy pozytywnie nastawieni - mówi Janusz Kołodziej, jeden z liderów "Jaskółek". - I nie ma co już wracać do przeszłości, tylko myśleć jak w Toruniu awansować do finału. Najważniejsze, że wszystko rozstrzygnie się ostatecznie na torze - dodaje "Koldi".

Janusz Kołodziej nie ukrywa, że celem jego zespołu jest awans do finału Enea Ekstraligi. Nie uważa jednak, że jego ekipa jest faworytem dwumeczu z Unibaksem, nawet w przypadku ewentualnej absencji kontuzjowanego Ryana Sullivana. - Szanujemy klasę rywala. Toruń to mocny zespół i będzie jeździł na swoim torze, a to zawsze spory atut gospodarzy. Mam nadzieję, że Ryan zdąży się wyleczyć i pojedzie w zawodach. My też jednak pojedziemy osłabieni brakiem Vaculika. Martin był ostatnio w świetnej formie i jego brak to spora strata dla nas. Tym bardziej nie rozumiem opinii, że kombinujemy ze składem, zastępstwem zawodnika. Martin jest naprawdę chory, a poza tym bardzo trudno będzie go nam zastąpić - przekonuje zawodnik z Tarnowa.

Azoty Tauron zdominowały rundę zasadniczą sezonu 2012. Czy porażka w półfinale z Unibaksem byłaby zatem porażką dla "Jaskółek"? - Nie myślimy o tym, by nie podnosić i tak już dużego ciśnienia, wywierać na siebie dodatkowej presji. W rundzie zasadniczej byliśmy najlepsi i pokazaliśmy naszą wielką siłę. Teraz to nie ma już jednak znaczenia i trzeba pokonać w dwumeczu Toruń. Szanujemy rywala, ale jedziemy po finał. Stać nas na to. Gdy przegramy z Unibaksem tragedii też nie będzie, bo w sporcie nie można niczego przewidzieć. Każdy chce być mistrzem, Toruń na pewno też - mówi Janusz Kołodziej.

"Koldi" nie obawia się też, że na spotkanie spóźni się ponownie Greg Hancock. - Nie ma takiej możliwości. Greg przecież był w niedzielę w parkingu i można było rozegrać spotkanie - zakończył lider tarnowskich "Jaskółek".

Źródło artykułu: