Kamil Adamczewski dla SportoweFakty.pl: Takie upadki zostają w głowie
Kamil Adamczewski zanotował w czwartek w Bydgoszczy swój największy sukces w karierze, zdobywając srebro MIMP. Radość z medalu przyćmił jednak upadek kolegi z drużyny.
Kamil Adamczewski zdobył srebrny medal po wygranej w biegu dodatkowym z Krystianem Pieszczkiem. - Rano dopiero dowiedziałem się, że pojadę. Taka błyskawiczna decyzja. Dzień wcześniej miałem kadrę juniorów w Tarnowie, więc motory były gotowe. Wsiadłem szybko w busa i ruszyłem do Bydgoszczy, ledwo zdążyłem. Bardzo się cieszę z tego drugiego miejsca. Jednak jak zawsze pozostaje mały niedosyt. Nie ma w sumie na co narzekać, to moje najlepsze osiągnięcie w dotychczasowej karierze. Powiem szczerze, iż moja radość jest trochę zmącona przez to, co stało się z Przemkiem, bardzo mu współczuję. Nie starczyło dla niego miejsca i zaliczył groźny upadek. Szkoda, że zawody tak się dla niego skończyły. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia - powiedział junior z Leszna w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Wielu zawodników wyraziło już swoje współczucie dla Przemysława Pawlickiego. Jak tak fatalnie wyglądający upadek wpływa na psychikę młodego żużlowca, który widzi to i za chwilę sam ma jechać w biegu? - Oczywiście, że nie pozostaje to bez wpływu. Widziałem ten upadek i zaraz po nim podbiegłem do Przemka. Zostaje to w głowie i gdy się przejeżdża koło tego miejsca, ma się chęć, by nieco puścić gaz, przytrzymać motor i nie szarżować. Wszystko po to, by uniknąć kolejnej kraksy. Po takich wydarzeniach często zawodnicy zaczynają jeździć ostrożniej. Tak samo było też w Bydgoszczy, potem nie obserwowaliśmy już upadków. Każdy chce przejechać cało turniej i to robi się sprawą priorytetową - przyznał.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>