W sobotni wieczór w Toruniu zakończy się tegoroczna rywalizacja w cyklu Grand Prix. Po 11 turniejach w klasyfikacji generalnej prowadzi Chris Holder, który o dwa "oczka" wyprzedza Nickiego Pedersena. I właśnie ta dwójka powinna między sobą rozstrzygnąć losy tytułu. Greg Hancock, trzeci zawodnik zmagań elity traci bowiem do Australijczyka aż 10 punktów. Marek Cieślak, trener polskiej reprezentacji i Azotów Tauron Tarnów nie ukrywa, że w sobotę będzie kibicować "Kangurowi".
- Chciałbym, by mistrzem świata został Holder. To młody, waleczny i widowiskowo jeżdżący zawodnik, który przebojem wdarł się do światowej czołówki. Australijczyk to ponadto sympatyczny chłopak, którego wszyscy bardzo lubią - mówi Marek Cieślak. - Nicki to na pewno świetny żużlowiec, ale nie jest zbyt lubiany w środowisku. Mistrzem świata zostanie ten, kto wytrzyma ciśnienie. I pod tym względem obawiam się trochę o Holdera. Pedersen to bardzo doświadczony zawodnik, trzykrotny mistrz świata, który nie raz musiał sobie poradzić z wielką presją. I to będzie w sobotę jego spory atut. Z Chrisem może być pod tym względem różnie. Rozum mówi mi, że mistrzem świata zostanie Duńczyk, a serce by chciało, by złoty medal zdobył Holder - dodaje trener Azotów Taurona.
Marek Cieślak jeszcze z jednego powodu będzie kibicował w sobotę Australijczykowi. - To ja przed kilkoma laty sprowadziłem Holdera do Polski, do Wrocławia. Jeździł wówczas w drugiej lidze angielskiej i nie był nikomu znany. Szybko stał się czołowym zawodnikiem naszej ekstraligi, a teraz wdarł się do światowej czołówki i walczy o mistrzostwo świata - zakończył znany szkoleniowiec.