Fiałkowski dla SportoweFakty.pl: Nie ma sensu zasłaniać się regulaminem

GTŻ-u Grudziądz nie zdołał obronić zaliczki z pierwszego spotkania barażowego i nie awansował do Enea Ekstraligi. Wrocławianie na własnym torze byli drużyną zdecydowanie lepszą i wygrali 60:30.

- To prawda, że nie tak miało to spotkanie wyglądać. Planowaliśmy to inaczej, ale niestety nie sprostaliśmy wczoraj zadaniu i nie utrzymaliśmy przewagi, którą wypracowaliśmy w pierwszym meczu. Wrocław był bardzo dobrze przygotowany do jazdy na swoim torze, a my byliśmy po prostu słabi. Nie ma sensu się zasłaniać regulaminami. Nie daliśmy rady i gratulacje dla Wrocławia. Walczymy dalej -powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl na temat niedzielnego rewanżowego spotkania barażowego Zbigniew Fiałkowski.

Prezes GTŻ-u Grudziądz liczył, że po pierwszych niezłych wyścigach w wykonaniu jego drużyny mecz potoczy się inaczej. Jak się później okazało, znacznie więcej atutów w ręku mieli tego dnia podopieczni Piotra Barona. - Początek był rzeczywiście bardzo ważny dla naszego spotkania. Było 4:2 a później remis 3:3. Wydawało się, że jesteśmy blisko. Była przecież także podwójna wygrana w dziewiątym biegu. Całokształt wyglądał tak, że byliśmy drużyną, która próbowała walczyć z gospodarzami. Przy Jędrzejaku i Ułamku, którzy byli bezbłędni, nie byliśmy w stanie nic więcej wywalczyć. Gospodarze byli doskonale spasowani do swojego toru. Nam nie wyszły całe zawody - podsumował Fiałkowski.

W składzie gości w ostatniej chwili pojawił się Kevin Woelbert, który dość obiecująco rozpoczął spotkanie. Później jednak było już znacznie gorzej. - Pierwszy jego start był niezły. Bardzo dobrze wyjechał spod taśmy i przez dwa okrążenia jechał na prowadzeniu. Wyglądało to fajnie. Zdobył pięć punktów i taki wynik na pewno nie cieszy. Nie mieliśmy jednak innego wyjścia. Wracamy teraz do tego, o czym nie chciałem mówić, czyli do nieszczęsnego regulaminu. Nie mogliśmy jechać optymalnym składem. Do tego kontuzje Watta i Ruuda. Zastępstwo Zawodnika przy zawodnikach, którymi obecnie dysponujemy, nic by nie dała. W związku z tym, że wrócił Woelbert po zawirowaniach w Krośnie, postanowiliśmy po niego sięgnąć. Warto bowiem powiedzieć, że on jeździ na przyczepnych torach, bo na takim startuje w King`s Lynn. Liczyliśmy, że to będzie taki as w rękawie, który udało nam się wyciągnąć przykładowo w Ostrowie, kiedy zaskoczył David Ruud. Zdobył jednak pięć punktów i to za słaby wynik, żeby się z niego cieszyć - zakończył Fiałkowski.

Źródło artykułu: