Zespołowi Piotra Palucha nie udało się obronić pięciopunktowej zaliczki z Gorzowa. Tomasz Gollob w drugim finałowym pojedynku ENEA Ekstraligi wywalczył dla swojego zespołu osiem punktów. Dla kapitana Stali Gorzów ten medal ma także wielką wartość. - Nie każdy może mieć złoty medal. Nie można nie szanować tego srebra. Zwłaszcza po tak ciężkim sezonie i tak wielkiej pracy w niego włożonej. Są trzy kolory krążków i ten uważam za dobry wynik - powiedział po spotkaniu.
"Chudy" udowodnił, że na tarnowskim torze czuje się bardzo dobrze. W sezonach 2004 i 2005 zdobywał złote medale dla Jaskółek. Tym razem brakowało jednak indywidualnych zwycięstw. - Byłem szybki na tym torze. Byli jednak zawodnicy szybsi ode mnie. Trzeba jednak dodać, że jeżeli nie jeździ się na tym torze na co dzień, to nie jest łatwą sprawą się na nim ścigać. Jest on bardzo wymagający. Jaskółki wygrały zasłużenie. Gospodarze bardzo dobrze czuli się na tej nawierzchni i pilnowali biegowych zwycięstw. Zresztą ten zespół przez cały sezon jechał bardzo dobrze. Nie można im tego odbierać, po prostu na to zapracowali - zakomunikował.
W drużynie gorzowskiej Stali widać było brak Bartosza Zmarzlika. Dla Tomasza Golloba absencja wyśmienicie spisującego się w tym sezonie juniora, miała bardzo duży wpływ na przebieg finałowej potyczki. - Byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu. Brakowało nam silnego młodzieżowca. Niestety Bartek Zmarzlik ma kontuzję i nie mógł nam pomóc. Gdybyśmy mieli go w składzie, to myślę, że mogłoby się to inaczej potoczyć. Zabrakło po prostu jego punktów. W drużynie z Tarnowa Maciej Janowski wykonał całą robotę zarówno na wyjeździe jak i u siebie - oznajmił.
Dla Azotów Tauronu Tarnów jak i dla Stali Gorzów ligowy sezon się zakończył. Niedługo przyjdzie czas na podpisywanie nowych umów. Wielu kibiców w Tarnowie widziałoby Tomasza Golloba w składzie Jaskółek na przyszły sezon. Co na to nasz rozmówca? - Nie widzę potrzeby wracać do Tarnowa, skoro tutaj jest tak dobrze jadący zespół. Myślę, że za rok ta drużyna będzie walczyła o obronę tytułu i nie bardzo wiem, co można by tutaj zmienić. Nie będę nikomu zajmował miejsca. Zresztą mówi się, że zwycięskiego składu się nie zmienia - dodał.
Indywidualny Mistrz Świata z roku 2010 w "Jaskółczym Gnieździe" zawsze witany jest bardzo serdecznie. Tak było także podczas finałowej potyczki. - To jest właśnie to. Tutaj są bardzo mądrzy kibice. Ciężka praca, która tutaj została wykonana nie poszła w las. Bardzo im za to dziękuję, ponieważ to jest wyraz szacunku dla mojej osoby.
Wielokrotny kapitan biało-czerwonych nie ukrywa, że ten sezon był dla niego bardzo męczący, zwłaszcza ze względu na kontuzje. - Jestem bardzo zmęczony tym sezonem. Miałem dwie ciężkie kontuzje w jego trakcie. Ten długi dystans i te niewygodne rzeczy wdały mi się we znaki. Marzę teraz o odpoczynku i nabraniu nowej energii.
Czy Polscy kibice mogą się spodziewać w przyszłym roku walki ze strony Tomasza Golloba o medal z najcenniejszego kruszcu w Grand Prix? - Sezon raz jest lepszy, raz jest gorszy. Mogę powiedzieć, że nigdy nie zmienię nastawienia - zakończył.