Marian Wardzała chce zostać w Lublinie

Marian Wardzała nie podpisał jeszcze umowy na 2013 rok z Lubelskim Węglem KMŻ, jednak jak sam przekonuje, bardzo by chciał pozostać z drużyną, z którą zajął trzecie miejsce w minionym sezonie.

Marian Wardzała jest daleki od deklaracji pozostania w obecnym klubie, jednak bardzo by tego chciał. - Nie chcę tu się po prostu określać. Rozmawiałem już jednak z prezesem Sprawką i dałem mu małą nadzieję. Mamy jednak jeszcze trochę czasu. W każdym bądź razie nie chcę zmieniać klubu. Jak mam być przy żużlu, to właśnie w Lublinie było bardzo sympatycznie. Jest tam dobra atmosfera do tej dyscypliny sportu - powiedział wywodzący się z Tarnowa szkoleniowiec.

Kiedy może się wyjaśnić przyszłość tego trenera? - Najprawdopodobniej jeszcze w listopadzie będzie spotkanie i na pewno coś ustalimy. Przy okazji chciałbym przeprosić lubelskich kibiców, że nie mogłem być na spotkaniu z nimi, które miało miejsce w piątek. Byłem umówiony z doktorem specjalistą, który mi robił artroskopię kolan i wstrzykiwał substancje regenerujące stawy. Niestety nie miałem możliwości zmiany daty, a było to dla mnie bardzo ważne - wyjaśnił mający świetne podejście do ludzi Marian Wardzała.

Trener Lubelskiego Węgla KMŻ jest zadowolony z tego, co jego drużyna osiągnęła w 2012 roku. - Wynik, który osiągnęliśmy oceniam pozytywnie. Z początku nie było oczekiwań na tak wysoką pozycję, ale drużyna zebrała się do jazdy i zaczęło to fajnie wyglądać. Mówiąc szczerze, to małe porażki zadecydowały o tym, że nie zajęliśmy nawet pierwszego miejsca! Gdyby były wygrane w Ostrowie i u siebie z Lechmą Startem Gniezno, to byłoby dużo lepiej - ubolewa Wardzała. - Jak się ma dużo, to się chce więcej. Założenia były takie, aby znaleźć się w pierwszej czwórce i to się udało. Byliśmy trzeci, jadąc w większości krajowym składem, a to mówi samo za siebie. Rozmawiałem z różnymi ludźmi z całego kraju i byli oni zdziwieni naszym wynikiem i gratulowali, że krajowymi zawodnikami osiągnęliśmy tak wiele - dodał.

W Lublinie było podczas sezonu sporo problemów z nawierzchnią toru. - Dowieziono ostatnio materiał, którego brakowało. Dochodziło do takich sytuacji, że jak chcieliśmy spulchnić tor, to brona łapała płyty, na którym jest on ułożony! Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Nawierzchni było tak mało, że nie można było jej praktycznie ruszać, bo się odrywała od płyt. Po jednych zawodach przejechałem się po torze i w ośmiu miejscach zobaczyłem wystające płyty. Wyrówniarka musiała ściągnąć jak najwięcej nawierzchni spod bandy i jakoś dojechaliśmy do końca sezonu. Nie można było ciągnąc tego w nieskończoność i kierownictwo stanęło na wysokości zadania, dosypując 130 ton sjenitu. Nie jest to wcale zbyt dużo, bo weszłoby tu nawet i 500 ton. Wiadomo jednak, że to są koszta - wyjaśnił sytuację w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Poza pracą z pierwszą drużyną, Wardzała trenuje młodzież. - Dość zaawansowane umiejętności ma Oskar Krzyżanowski, do tego pod koniec lipca zaczął nowy chłopaczek - Kacper Typa, który z treningu na trening robi duże postępy. Co cieszy, wykonuje wszystkie polecenia. Ma już dobry styl jazdy i coś z niego będzie. Potencjał ma jeszcze Kamil Jędrzej, ale musi zmienić podejście. Pozostałych nie chcę za bardzo chwalić, gdyż niektórzy dopiero usiedli na motocyklu, a inni nie robią na ten moment większych postępów - zakończył trener Lubelskiego Węgla KMŻ.

Źródło artykułu: