18-latek nie kryje, że wpływ na ten fakt mają kwestie niezależne od niego. - Pojawiły się pewne rozmowy dotyczące moich treningów w Rawiczu, ale w związku z brakiem sponsorów musiałem zerwać z żużlem na pół roku i nic nie wyszło z tych planów - informuje Alexander Schaaf, który, podobnie jak jego rodak - Lukas Simon, jest związany z Niedźwiadkami umową także na przyszłoroczne rozgrywki.
Sport żużlowy odgrywa w życiu naszego rozmówcy bardzo ważną rolę, choć obecnie nie jest on w stanie całkowicie mu się oddać. - Speedway to ogromna część mojego życia, tak było i ciągle jest. Aktualnie jednak głównie pracuję zawodowo, a rywalizacja na torze jest moim drugim zajęciem. Powodem są oczywiście pieniądze, bo przy tak znikomej liczbie ofiarodawców, jaka jest w Austrii, niewiele można zdziałać. Mimo to mam nadzieję, że kiedyś ta ciężka praca da efekty i zostanę profesjonalnym jeźdźcem. Chciałbym, aby przede wszystkim żużel był dla mnie źródłem dochodów - dodaje.
Niewątpliwie istniejącym problemem i w dużej mierze oddziałującym na poziom tej dyscypliny sportu w ojczyźnie Schaafa jest niewielka ilość możliwości do wyjazdu na tor w ciągu roku. - Naprawdę nie ma wielu opcji. Utrudnienie stanowi brak większego wsparcia ze strony federacji i fakt, że to sport niszowy, o małym zasięgu. Maksymalnie można uczestniczyć w około dwudziestu zawodach na sezon, co zdecydowanie nie spełnia oczekiwań, jeśli marzy się o konkurowaniu z zawodnikami o dużych umiejętnościach - kontynuuje.
- Biorąc pod uwagę wspomniane już przyczyny, moja sytuacja sprzętowa nie jest godna pozazdroszczenia. Staram się cały czas szukać sponsorów, lecz to niezwykle trudne zadanie. Na szczęście mam dwie bardzo pomocne osoby, bez których nie byłoby żadnych szans na jazdę. Poza tym doświadczam dużego i zarazem bezinteresownego wkładu mechaników i kilku przyjaciół, za co jestem im bardzo wdzięczny - mówi.
Zdaniem młodzieżowca przyszłość speedway'a w Austrii maluje się w ciemnych barwach. - Będąc szczerym, wiele wskazuje na to, że żużel w moim kraju wkrótce umrze. Sponsorzy, a właściwie ich niedostatek, działalność federacji i w końcu na pewno nie mniej istotny przypadek obiektu w Wiener Neustadt. Został on bowiem zamknięty, dlatego że... powstaje tam nowy klub piłkarski. A w rzeczywistości był to centralny ośrodek żużlowy i właściwie słyszał o nim każdy. O szkółkach lub czymś podobnym można zapomnieć. Rocznie średnio dwóch-trzech chłopaków próbuje swoich sił, ale mają oni bardzo ograniczone szanse, by ich kariera rozpoczęła się na dobre i w taki sam sposób trwała. Na chwilę obecną dostępne jest pięć tylko owali: Mureck, St.Johann, Natschbachm,Tritol (w pobliżu Wiener Neustadt) oraz Heidenreichstein. Te dwa ostatnie zostały zatwierdzone przed kilkoma laty, więc można je uznać za nowe tory. Najwięcej imprez odbywa się w Mureck, pozostała reszta służy głównie do treningów; rzadko rozgrywane są tam zawody o stawkę. Wynika to zapewne z powodów finansowych, zresztą podobnie jak znacząca większość rzeczy. Reasumując, sytuacja mojego ukochanego sportu w Austrii jest niestety zła - puentuje Schaaf.