Jerzy Szczakiel dla SportoweFakty.pl: Ekspansja żużla na inne kontynenty ma sens

Niszowy sport uprawiany w kilku krajach Europy czy globalna dyscyplina sportu znana na całym świecie? Jaką drogą podążać ma żużel? Jerzy Szczakiel uważa, że rozwój na inne kontynenty to konieczność.

W tym artykule dowiesz się o:

Nowy mistrz świata Chris Holder pochodzi z Australii. Póki co, nie mówi się o powrocie cyklu Grand Prix do tego kraju, który tylko raz w 18-letniej historii gościł najlepszych żużlowców świata w 2002 roku w Sydney. Od zeszłego roku Grand Prix odbywa się w Nowej Zelandii w Auckland. - Jestem jak najbardziej za tym, by żużel otwierał się na nowe kontynenty. Zamykanie się tylko w Europie na dłuższą metę nie ma sensu. Żużel musi stać się sportem globalnym. Myślę, że ludzie zarządzający cyklem Grand Prix znają się na tym i wiedzą, co robić, by popularyzować sport żużlowy - powiedział Jerzy Szczakiel, ekspert SportoweFakty.pl.

W tym roku po raz pierwszy FIM rywalizację o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów postanowił zorganizować na innym kontynencie niż Europa. Dwa finałowe turnieje odbywają się w Ameryce Południowej. - To bardzo dobry krok. Niech żużel będzie na całym świecie. Jest popularny w Europie, ale niech rozwija się także w Argentynie, Stanach Zjednoczonych, Australii czy nawet w Afryce. Przecież to piękny i popularny sport. Powinien być rozpoznawalny na całym świecie - uważa Szczakiel.

Problem w tym, że ekspansja na nowe kontynenty wiąże się ze sporymi kosztami. Kto miałby finansować drogie podróże zawodników, mechaników i ich sprzętu po różnych kontynentach? Nie oszukujmy się, żużel to nie wyścigi Formuły 1, które popularne są na całym świecie, transmitowane do wielu krajów, a przede wszystkim mające globalnych sponsorów. Żużlowe Grand Prix - nie licząc pojawienia się w tym sezonie marki Monster - to wciąż sport bez dużych pieniędzy globalnych firm, a w głównej mierze finansowany przez samorządy niektórych polskich miast. - No właśnie z tym jest problem. Podróże kosztują. Wiem, że młodzi zawodnicy borykali się z problemami, kto ma zapłacić za ich przelot do Argentyny. Na szczęście z pomocą Maciejowi Janowskiemu pośpieszył Polski Związek Motorowy. Rozwój żużla na inne kontynenty musiałby się wiązać z pojawieniem się większych sponsorów z całego świata - uważa Szczakiel.

Najbliższe lata pokażą, czy uda się ekspansja sportu żużlowego na inne kontynenty. Zainteresowanie speedway'em w Australii, Nowej Zelandii, Argentynie czy Stanach Zjednoczonych pewnie by i było. Tylko czy znajdą się sponsorzy, którzy zaryzykują sfinansowanie promocji tego sportu w nowych krajach? Póki co, widać, że jest zainteresowanie żużlem na wschodzie Europy. Ze stuprocentową pewnością można zaryzykować stwierdzenie, że Grand Prix Rosji obejrzałby komplet publiczności w Togliatti. A jednak na razie nie będzie tam zawodów Grand Prix. Oby nie okazało się, że BSI na "dziewicze" tereny otworzy się za późno, a kierunek obrany przez FIM, czyli Nowa Zelandia i Australia to jednorazowe epizody. Żużel - podobnie jak inne sporty motorowe - musi otwierać się na świat, by nie zostać zaściankową dyscypliną sportu. Bez globalnych sponsorów będzie to jednak trudne lub nawet niewykonalne, szczególnie w dobie kryzysu.

W tym roku żużel otworzył się na nowe kontynenty. Pierwsze zawody Grand Prix odbyły się w Auckland.
W tym roku żużel otworzył się na nowe kontynenty. Pierwsze zawody Grand Prix odbyły się w Auckland.
Źródło artykułu: