Robert Noga - Moje Boje: Czas powiedzieć do widzenia

 / Na zdjęciu: Jason Crump
/ Na zdjęciu: Jason Crump

Zespół Perfect największe przeboje nagrał w czasach kiedy "łapałem" się spokojnie w żużlowej kategorii juniora. O najlepszych z nich mówiono nawet, że to hymny pokolenia.

W tym artykule dowiesz się o:

Pokolenia,  które rozpoczynało dorosłość w siermiężnych realiach ostatniej na szczęście dekady PRL-u.

Wiele lat później kapela zaskoczyła jeszcze przyjemnie utworem, w którym mądrze podkreślała, że "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść, niepokonanym" i… gra nadal. A złośliwcy mówią, że zupełnie niepotrzebnie, bo jedynie odcina kupony od dawnej klasy i nic nowego nie jest już w stanie wnieść ani niczym zaskoczyć. Tyle tytułem wstępu.

Czy decyzja Jasona Crumpa o definitywnym odstawieniu motocykli do garażu- temat numer jeden w światowym żużlu ostatnich dni, jest zaskoczeniem? Myślę, że nie, natomiast w moim przekonaniu jest to decyzja po prostu słuszna. Sam Crump  przyznał - Rozmawiałem z lekarzem (…). Nie powiedział "nie możesz jeździć", dał mi tylko profesjonalną opinię. Jest facetem, któremu bardzo ufam. Pomógł mi w przeszłości, więc wziąłem jego zdanie mocno pod uwagę. Myślę, że podjęta decyzja jest dobra, podobnie jak czas. To prawdopodobnie najlepszy czas, aby to zrobić. I jeszcze - Jazda stawała się dla mnie coraz cięższa, ponieważ nie mogłem robić tego, co chciałem.

Jason Crump osiągnął w żużlu naprawdę wiele, wystarczy spojrzeć w statystyki chociażby indywidualnych, czy też drużynowych mistrzostw świata. Nikomu, niczego nie musi udowadniać, ani się tłumaczyć. Kilka tygodni temu podał oficjalną informację, że rezygnuje ze startów w Grand Prix. Każdy kolejny sezon w lidze byłby więc pewnie, tak zwanym dorabianiem do sportowej emerytury.

Crumpa po raz pierwszy zobaczyłem w akcji na torze niemal dwie dekady temu w węgierskim uzdrowisku Gyula, gdzie startował w półfinale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Już wtedy widać było, że jeżeli tylko dopisze mu odrobina szczęścia i nie zniszczą kontuzje będzie wielkim zawodnikiem. Jeździł bajecznie technicznie, miał znakomicie przygotowany sprzęt, a także, co rzucało się wówczas bardzo w oczy, profesjonalny team, dbający o każdy szczegół. To naprawdę musiało robić wówczas wrażenie.

Do światowej czołówki dołączył stosunkowo szybko, występował już przecież w drugiej edycji Grand Prix w 1996 roku. Uchodził za żużlowca, jak to się mawia czasem "charakternego", bywał kontrowersyjny, jak wtedy kiedy pokazał kibicom pewną część swojego ciała. Ale też nigdy nie budził tak sprzecznych namiętności, jak jego wielki rywal z Danii Nicki Pedersen. Osobiście miałem wrażenie, że jest człowiekiem nieco skrytym, rzadko widziałem go uśmiechniętego w parku maszyn, a zupełnie rozluźnionego chyba tylko raz, pewnej nocy w bydgoskim hotelowym pubie, kiedy postanowił wyprzeć startowe stresy dnia opierając sprawę o delikatny przysłowiowy bufet.

Jeżeli wypada żałować decyzji Jasona Crumpa to głównie dlatego, że ze światowego speedwaya odchodzi w krótkim czasie kolejna osobowość, zawodnik, który współtworzył w nim specyficzny, pozytywny klimat, dla którego chodziło się na zawody. Tych osobowości jest niestety, takie jest moje subiektywne wrażenie, coraz mniej i to jest problem żużlowego światka. Z całej plejady starych repów z antypodów, którzy jeszcze w ostatniej dekadzie minionego wieku szturmowali światowe tory, został im już tylko Ryan Sullivan.

Ale tutaj akurat Australijczycy mają szczęście w nieszczęściu. Stary mistrz Crump odchodzi w momencie kiedy panowanie objął jego młodszy o kilkanaście lat kolega z reprezentacji Chris Holder. Pałeczka lidera ekipy "Kangurów" została przekazana, można zatem ze spokojnym sumieniem udać się na sportową emeryturę. Czyż to nie symboliczna wręcz sztafeta pokoleń? No cóż Jason, skoro postanowiłeś, że czas powiedzieć do widzenia, to tak być musi. Dzięki za te wszystkie lata i emocje.

Robert Noga

Źródło artykułu: