Nie chciałem zabierać miejsca Adrianowi - rozmowa z Tomaszem Gollobem

Robert Chruściński
Robert Chruściński

W minionym sezonie był pan dopiero 25. zawodnikiem Enea Ekstraligi. Wygląda na to, że polscy działacze wciąż mocno w pana wierzą, gdyż będzie pan najprawdopodobniej najlepiej zarabiającym zawodnikiem.

- A czy fakt, że np. Ronaldo nie strzeli gola w kilku spotkaniach sprawia, że jego wartość drastycznie spada (śmiech)? Rzeczywiście miniony sezon nie był najlepszy w moim wykonaniu. Na pewno będę robić wszystko, aby odbudować się w Toruniu. Nie wiem, jakie kontrakty mają inni zawodnicy, dlatego trudno mi się na ten temat wypowiadać. Niestety nie mogę zdradzić wysokości mojego kontraktu.

W przyszłym roku może dochodzić do paradoksalnej sytuacji, bowiem wielu bydgoszczan twierdzi, że będzie przyjeżdżać na mecze do Torunia.

- Słyszałem o tym, miałem takie sygnały. Cieszę się z tego i to pokazuje, że te osoby nie mają z tym problemu. Cały czas powtarzam, że jeżdżę dla wszystkich kibiców i chcę sprawiać przyjemność swoją jazdą każdemu, kto przyjdzie na mecz. Moi znajomi zapewniają mnie, że będą przyjeżdżać do Torunia na spotkania ligowe. Spodziewałem się innej reakcji ze strony bydgoszczan. Okazało się, że jest zupełnie inaczej. Dostałem mnóstwo pozytywnych wiadomości. Przyjaciele cieszą się, że będę jeździć tak blisko domu.

Szczerze mówiąc nie wygląda pan na osobę, która przejęła się protestami kibiców, niechętnie widzących pana w składzie toruńskiej ekipy.

- Tego typu protesty odbieram pozytywnie. To znaczy, że środowisko żyje tym, co się dzieje, a naprawdę gorzej byłoby, gdyby nic się nie działo. Protestuje niewielki procent kibiców, więc chyba nie ma o czym mówić. Liczy się całość, liczy się wynik drużyny. Poza tym dlaczego Toruń nie może przyjąć do swojego klubu bydgoszczanina? Przez ostatnie lata w Polonii jeździło kilku toruńskich zawodników. Nie wiem skąd takie nieporozumienia. Ci kibice, którzy protestują, skandują nazwę Apator, a przecież teraz jest Unibax.
"Chudy" nie przejmuje się protestami kibiców
Chce pan w jakiś sposób przekonać do siebie kibiców z Torunia?

- Nie do końca sądzę, aby był to dobry pomysł. Moim zdaniem zrobiłem wszystko, co może dany zawodnik osiągnąć w swojej dyscyplinie. Myślę, że z toruńskimi kibicami mam dobry kontakt. Nigdy nie było żadnych nieporozumień podczas Grand Prix czy zawodów ligowych. Chyba nie muszę niczego się obawiać. Moim zadaniem jest cieszyć wszystkich swoją jazdą i zdobywać jak najwięcej punktów dla klubu. Jeżdżę dla danego miasta i Polski. Będę zadowolony, jeżeli kibice to docenią.

W Tarnowie przyjaźnił się pan z Grzegorzem Ślakiem, w Gorzowie z Władysławem Komarnickim. Jakie są obecnie pańskie relacje z prezesem Unibaksu?

- Jest normalność taka, jaka powinna być przy zawodniku, który dołącza do drużyny. Nasza znajomość jest normalna do tego stopnia, że kiedy będzie dobrze, to się będziemy cieszyć, a w innym wypadku zaczniemy pracować, aby było lepiej.

Władysław Komarnicki mocno przeżył pańskie odejście z Gorzowa?

- Pan Władysław Komarnicki zrozumiał doskonale, że moja pięcioletnia współpraca z Gorzowem się skończyła. W mojej karierze jeździłem dla czterech klubów. Dla Bydgoszczy, Gdańska, Tarnowa, Gorzowa, a teraz będzie piąty zespół. Życzę każdemu sportowcowi, aby na swojej drodze spotkał kogoś takiego jak Grzegorz Ślak czy Władysław Komarnicki. Są to osoby nieprzypadkowe, które potrafią stworzyć niezły biznes, ale również sport. Nasze drogi z Panem Władysławem Komarnickim rozeszły się tylko w sporcie.

Na pewno pamięta pan słynne już pytanie honorowego prezesa Stali: "A kto to jest Gollob?". Nie ma pan żalu do Władysława Komarnickiego za te słowa?

- To bardzo porządny człowiek. Osoby, które podpisują kontrakty oczekują pewnych wyników. Myślę, że Pan prezes Komarnicki doskonale wie, kim jestem. Pozytywnie odebrałem te słowa. Wtedy przegraliśmy wyraźnie z Falubazem, więc irytacja prezesa była uzasadniona. Zawsze główny nacisk kładzie się na tego, kto jest najważniejszy w zespole. Ja odebrałem to, jako mobilizację do pracy. W ostatnich latach wygrywaliśmy z Falubazem. Jesteśmy cały czas wielkimi przyjaciółmi i to się na pewno nie zmieni.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×