Arkadiusz Rusiecki: Nie popadamy w hurraoptymizm

Żużlowcy Startu Gniezno w piorunującym stylu rozpoczęli zmagania w rundzie finałowej II-ligowych rozgrywek. Najpierw rozgromili na wyjeździe Speedway Równe, by tydzień później nie dać żadnych szans dotychczasowemu liderowi - Speedway Miszkolc. Gnieźnieńscy działacze nie popadają jednak w hurraoptymizm i ze spokojem realizują swoje założenia.

Przed sezonem żużlowcy Startu byli upatrywani jako jedni z głównych faworytów do awansu do I ligi. Początek rozgrywek bezsprzecznie na to wskazywał, bowiem wygrali oni pięć meczów z rzędu, w tym spotkania z najgroźniejszymi rywalami: Speedway Równe i Speedway Miszkolc. W doskonale działającej "maszynce" coś załamało się dopiero po "ukraińskiej tragedii", w której jak pamiętamy, spłonął cały sprzęt należący do zawodników. Pomimo pomocy płynącej do Gniezna z całej Polski, morale zespołu nieco spadły i w końcówce fazy zasadniczej, przyszły dwie bolesne wyjazdowe przegrane w stosunku 46:44 ze Speedway Równe i KSM Krosno.

Porażki sprawiły, że do rundy finałowej z pozycji lidera przystąpili zawodnicy z Węgier, a gnieźnianie, ze stratą dwóch punktów, musieli pogodzić się z drugą pozycją. - Nic więc dziwnego, że przed pierwszymi, decydującymi spotkaniami byliśmy pełni obaw. Porażki w Równe i Krośnie nie nastrajały nas optymistycznie. Przerwę w rozgrywkach, postanowiliśmy przepracować bardzo solidnie i chyba są tego efekty. Udało nam się pewnie wygrać mecze w Równe i u siebie z zespołem z Miszkolca. Pokonaliśmy dwie bardzo mocne drużyny w związku z czym w przyszłość możemy patrzeć optymistycznie. Nie zapominamy jednak, że przed nami jeszcze cztery równie ważne spotkania i cały czas musimy być czujni. Nikt nie odda nam punktów za darmo - mówi członek zarządu Startu, Arkadiusz Rusiecki.

W ubiegły weekend gnieźnianie pokonali dotychczasowego lider - Speedway Miszkolc. Wygrana nie przyszła łatwo, ale końcowy wynik - 58:34 - musi budzić szacunek rywali. - Szczególnie cieszy nas postawa zawodników, bowiem w końcu zobaczyliśmy zespół, gdzie każdy walczy za każdego. Wszyscy sobie pomagają i tak powinno być już do końca. Podkreślam jednak, że nie mamy zamiaru popadać w hurraoptymizm. To są aż i tylko dwa zwycięstwa, które na razie nic nam nie dają. Przed nami jeszcze cztery spotkania. W ten weekend jedziemy do Łodzi i jesteśmy przekonani, że to również nie będzie łatwe spotkanie. Gospodarze na pewno przystąpią do tego meczu bardzo zmobilizowani, więc my również musimy być czujni. Jeśli chcemy awansować do I ligi, to nigdzie nie możemy już zgubić punktów - dodaje.

Spotkanie ze Speedway Miszkolc przyniosło gospodarzom jeszcze jeden powód do radości. Mecz ten obserwowała rekordowa, jak na ten sezon, liczba kibiców. - Zgadza się - padł rekord frekwencji i mieliśmy rekordowe wpływy z meczu. Kibice zasługują na wielkie słowa uznania, tym bardziej, że przed rozpoczęciem rundy finałowej, podobnie jak my, oni też byli pełni obaw. Nie spodziewaliśmy się przecież tych porażek w końcówce i w Równe i Krośnie. Widać, że w tym sezonie mamy dla kogo walczyć. Wszyscy czujemy ich wsparcie i zrobimy wszystko, żeby ich nie zawieść. Mamy też nadzieję, że trybuny będą pełne także w kolejnych spotkaniach, a na koniec sezonu wspólnie będziemy cieszyli się z awansu do I ligi - kończy Arkadiusz Rusiecki.

Źródło artykułu: