Tylko Falubaz: W Twojej biografii nie brakuje nawiązań do Stelmetu Falubazu. Choćby tego, że pierwszym Twoim tunerem był ojciec Rafała Dobruckiego. Czy kiedykolwiek spodziewałeś się, że Rafał będzie Twoim trenerem?
Jarosław Hampel: W życiu bym o tym nie pomyślał. Jesteśmy kolegami z toru, ścigaliśmy się razem w Pile. Rafał jest ode mnie kilka lat starszy i był już wtedy doświadczonym zawodnikiem. Wspierał mnie na tamtym etapie kariery, podpowiadał różne rozwiązania sprzętowe. Fajnie mieć trenera, który sam jeździł. Zakładam, że w trakcie ligi będziemy mieli świetną komunikację, nawet na zasadzie gestu, spojrzenia, bo on wciąż niesamowicie czuje ten sport.
Pierwsze rozmowy z prezesem Robertem Dowhanem toczyły się już dwa lata temu. Co więc sprawiło, że dopiero teraz wybrałeś Stelmet Falubaz?
- Poczułem, że muszę zmienić klimat. Rozstałem się z działaczami Unii Leszno mimo wszystko w koleżeński sposób, bo nie ma sensu, żeby za sobą palić mosty. Stelmet Falubaz wydał mi się miejscem, do którego będę pasował. Bo klub jest profesjonalnie prowadzony, ma wypracowaną markę, a przede wszystkim wielu wspaniałych kibiców. Lubię jeździć przy pełnych trybunach, jak stadion huczy. Szefostwo i pracownicy tego klubu to są po prostu fajni goście. Chłopaków z drużyny znam od dawna i jestem pewien, że na każdym meczu stworzymy świetne widowisko. Nie mogło być innego wyboru. Wszystko, co się dzieje pod szyldem Falubaz, bardzo mi się podoba. Mam tu określone zadanie do wykonania. Chcę być jednym z liderów zespołu. By kibice, sponsorzy, działacze byli zadowoleni z mojej jazdy i często mieli okazję do oklasków. Żużel to sport drużynowy. Oczywiście, jest podział na lidera biegu czy zawodnika drugiej linii, ale każdy z nas ma świadomość swojej roli i tego, że tylko wspólnie odniesiemy sukces.
Prezes Robert Dowhan stwierdził, że jesteś dla niego numerem jeden w polskim żużlu, dlatego Tomasz Gollob już dawno powinien oddać Ci tron. Też tak o sobie myślisz?
- Trudne pytanie. Chciałbym, by tak się kiedyś stało. Ale moje notowania przez kontuzję i trudny powrót trochę spadły. To mnie jednak mobilizuje, by w tym roku stać się znów jednym z najlepszych.
Jakie są Twoje relacje z Gollobem?
- Są dobre. Fakt, mieliśmy pewien incydent podczas Grand Prix w Lesznie, ale to już przedawniony temat. Na pewno będziemy jeszcze wielokrotnie rywalizować na torze, a poza nim nasze kontakty wróciły do normalności.
Gdyby Rafał Kurmański żył, dziś byłby w Twoim wieku. Jak go wspominasz?
- Rafała pamiętam jako bardzo kontaktowego zawodnika, człowieka, zawsze był serdeczny, przyjaźnie nastawiony do ludzi. To był dobry człowiek na pewno. Spotykaliśmy się regularnie na zawodach młodzieżowych. Mieliśmy tam okazję częstych startów i rywalizacji z sobą, ale byliśmy dobrymi kolegami.
Więcej w najnowszym numerze nieregularnika "Tylko Falubaz", który kibice mogą bezpłatnie otrzymać m.in. w Sklepach Kibica w galeriach Auchan i Focus Mall oraz w najbliższą niedziele podczas Prezentacji Drużyny Stelmetu Falubazu Zielona Góra na zielonogórskiej SPARenie.