Maciej Kmiecik: Do wyjazdu na tor pozostało około półtora miesiąca. Na jakim etapie przygotowań do sezonu jesteś obecnie?
Tomasz Jędrzejak: Można powiedzieć, że jestem w sprawdzonym toku przygotowań. Nic wielkiego nie zmieniam w cyklu treningowym. Przygotowuję się standardowym torem. Pracuję nad przygotowaniem ogólnym. Przede mną udział w dwóch obozach kondycyjnych, więc jeszcze czeka mnie sporo pracy.
Mówisz o dwóch obozach, czyli jednym klubowym, a drugim z reprezentacją?
- Tak. Jeden obóz mam od 26 stycznia z moim wrocławskim klubem, a 14 lutego wyjeżdżam z kadrą. Tak się złożyło, że oba obozy mamy w Zakopanem. Na co dzień łączę przygotowania na miejscu w Ostrowie z treningami, które odbywają się we Wrocławiu.
Obóz w Zakopanem to oczywiście jazda na nartach. Pomaga to znacząco w przygotowaniu do sezonu?
- Oczywiście. Obozy w Zakopanem to jednak nie tylko narty, ale również połączenie z treningami ogólnorozwojowymi.
Zostałeś powołany do kadry narodowej seniorów. Jak przyjąłeś tę nominację?
- Ucieszyłem się. Na pewno jest to duże wyróżnienie. Daleka droga do tego, by w tej ścisłej kadrze Polski się znaleźć. Samo powołanie na pewno cieszy i daje impuls do jeszcze cięższej pracy.
Odnosisz wrażenie, że przed tobą być może najtrudniejszy sezon w karierze? Wielu będzie patrzyło na twoje wyniki w tym roku przez pryzmat zeszłorocznego tytułu IMP?
- Nie wiem, czy tak będzie. Nie patrzę na to w tych kategoriach. Optymistycznie spoglądam na sezon 2013 i nie myślę, czy ktoś na mnie będzie patrzył przez pryzmat tego, co osiągnąłem w zeszłym roku. Jestem napędzony sukcesami sezonu 2012 i mam nadzieję, że będę się jeszcze rozwijał i spełniał kolejne marzenia.
Te kolejne marzenia to...
- Zostawię to dla siebie. Nie będę o nich otwarcie mówił, żeby nie zapeszać. Chcę po prostu dobrze jeździć i czerpać radość z tego, co robię. W każdej dziedzinie życia czerpanie radości jest ważne, ale w sporcie, a w żużlu w szczególności jest tak, że jeśli to nie daje ci satysfakcji, to nie ma mowy o sukcesach. Jak kogoś nie cieszy jazda, to po prostu się męczy na motocyklu. Jak do tej pory żużel sprawia mi nadal frajdę, a wyniki przyjdą same.
Osiemnasty sezon w karierze Tomasza Jędrzejaka. Wchodzisz w dorosły wiek żużlowy...
- Dokładnie. Brzmi to wręcz niewiarygodnie. Pół życia spędziłem na motocyklu żużlowym. Tak jak wspomniałem wcześniej, daje mi to radość i satysfakcję, a to jest najważniejsze w tej trudniej dyscyplinie sportu. Licencję zdałem w 1995 roku, ale wówczas Iskra Ostrów nie brała udziału w rozgrywkach ligowych. W lidze debiutowałem w kolejnym sezonie. Tak czy owak, szmat czasu spędziłem już w tym sporcie.
Zmieniają się zasady rozgrywania finału IMP i najprawdopodobniej jako obrońca tytułu otrzymasz nominację do startu w finale. Jak przyjąłeś te propozycje zmian?
- Uważam to za bardzo dobre rozwiązanie. Eliminacje do finału IMP nie są łatwe i składają się z kilku turniejów. Czasami przez defekt czy upadek można przepaść w ćwierćfinale. Zresztą ja największy problem miałem właśnie z przebrnięciem przez te nieszczęsne "ćwiartki". Jak już awansowałem do półfinałów, to zazwyczaj wchodziłem także do finału. Zdarzało się, że w ćwierćfinałach odpadali czołowi polscy żużlowcy. Teraz już wiemy, że trzech polskich reprezentantów Grand Prix wystąpi w finale IMP. Do tego aktualny mistrz Polski. Oznaczać to będzie, że czwórka zawodników będzie z wysokiej półki.
W sporcie żużlowym pojawia się tytan. Zmieni to jakoś przygotowania sprzętowe?
- To wszystko pozostaje w gestii mechanika. On nad tym czuwa i pilnuje, żeby to wprowadzić w takim momencie, w którym będzie to sprawdzone. Nie przejmuję się tym mocno.
Czy faktycznie będzie to droższe? Odczułeś już to po kieszeni?
- Jeszcze nie. Kupuję gotowe silniki i może one poprzez te części będą faktycznie droższe. Trzeba jeszcze się wstrzymać z oceną tych nowinek sprzętowych. Tak naprawdę trzeba to wszystko przetestować, by zobaczyć, jak spisuje się w praktyce.
Czy wprowadzenie tytanu może być taką rewolucją, jak te nieszczęsne tłumiki, których żużlowcy tak nie lubią?
- Trudno mi się do tego odnieść. Nie siedzę tak mocno w kwestiach sprzętowych. Mam dobrych mechaników i oni o to wszystko dbają.
Sprzęt już przygotowany?
- Jeszcze nie. Powoli zaczyna się jego kompletowanie. Jeszcze sporo pracy sprzętowej przed sezonem mnie czeka.
Planujesz wyjechać na tor gdzieś na południu Europy czy poczekasz na pogodę w Polsce?
- Preferuję pierwszy wyjazd na tor na swoim domowym obiekcie, tam gdzie startuję w lidze. Mam nadzieję, że pogoda na to pozwoli, że będę mógł wyjechać w marcu na polskie tory. Inni zawodnicy wybierają wyjazdy chociażby do Gorican. Obieram inną drogę wjechania się w sezon.
Większość Betard Spartę Wrocław spisuje na straty w tym sezonie. Jak ty jako kapitan tej drużyny odbierasz prognozy o murowanym kandydacie do spadku wrocławskiego zespołu?
- Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży. Inaczej to miało wyglądać, a jest tak, jak jest. Nie chcę już o tym mówić. Wszystko zweryfikuje tor. Każdy z nas ma ręce, głowę i nogi i potrafi jeździć na motocyklu. Trzeba jechać i walczyć, a utrzymać się faktycznie będzie ciężko, bo zmieniono przepisy i spadają aż trzy drużyny. Ja koncentruję się na tym by być skutecznym w sezonie i pomóc wrocławskiemu zespołowi w utrzymaniu.