Albo o finansowych problemach, albo o dziwnych nominacjach, dzięki którym odpowiedzialne i co tu kryć nienajgorzej płatne stanowiska obejmują ludzie, którzy absolutnie takowych pełnić nie powinni, bo po prostu się do tego z różnych przyczyn nie nadają. Polityka połączona z rozmaitymi układami, jak ja to nazywam towarzysko-stolikowymi dały mieszankę, której wynikiem były długi, kompromitujące decyzje i co za tym idzie delikatnie mówiąc nienajlepsza prasa. To, że zespół osiągnął w minionym roku fantastyczny sukces w postaci Drużynowego Mistrzostwa Polski stanowi przedziwny wyjątek w regule, że sportowy sukces napędzany jest profesjonalizmem organizacyjnym. A tego nie ma już od dłuższego czasu. W efekcie media rozprawiają o wszystkim, tylko nie o sukcesach Jaskółek. Ale stan taki nikomu z decydentów w Tarnowie zdaje się nie przeszkadzać, ludzie, którzy narobili głupot mają się generalnie dobrze i żużlowy żywot toczy się dalej, w rytm kolejnych lokalnych aferek.
Wydawało się, że objęcie stanowiska prezesa przez Annę Chmurę ten dziwaczny chocholi taniec nad tarnowskim żużlem wreszcie zakończy. Wygrała konkurs, a jej nadejście było dla niektórych tak oczekiwane, że w mieście pojawiły się informacje o takim właśnie rozstrzygnięciu zanim zdążyła złożyć konkursowe papiery. Wzięła się za robotę, ale niestety zanim przepracowała okres, po którym można by dokonać pierwszych podsumowań jej działalności przytrafił jej się groźny wypadek samochodowy i w efekcie znalazła się w szpitalu. Napisała wniosek o rezygnacje z zajmowanego stanowiska. Powód - stan zdrowia i niemożność powrotu do swoich obowiązków jest sensowny, chociaż już pojawiły się komentarze, że to pretekst, bo okazało się, że do posprzątania jest znacznie więcej niż jej się początkowo wydawało.
Jakby tego było mało poprzednia pani prezes zorientowawszy się w swoim odmiennym stanie śpiesznie poinformowała o tym Radę Nadzorczą, w efekcie w myśl prawa pracy pozostaje pracownikiem spółki. Chociaż wcześniej sama przecież złożyła rezygnację! Nie wdając się w szczegóły i życząc obu paniom dużo zdrowia i dobrego samopoczucia w najbliższych miesiącach, tak dla nich ważnych przecież, konstatuję taką oto kuriozalną sytuację. W ŻSSA Unia Tarnów są aktualnie dwie panie prezes: była (czy jednak w takim razie na pewno była, skoro pozostaje w klubie) oraz obecna, problem tylko w tym, że z różnych powodów żadna z nich nie kieruje spółką, bo po prostu nie pracuje.
A sezon za pasem, zawodnicy mruczą, bo pasowałoby aby otrzymali wynikające z podpisanych kontraktów pieniądze, a spraw do ogarnięcia im bliżej wiosny, tym będzie więcej i więcej. Co więc zrobić ma Rada Nadzorcza? Wybrać kolejnego prezesa? I kogo? Mam na ten poważny dylemat rozwiązanie, które sprzedaje tutaj całkowicie bezinteresownie, z poczucia sympatii do klubu, na którym się żużlowo wyedukowałem. Otóż moja propozycja jest następująca.
Dołóżcie panowie trochę kasy do kontraktu i przekonajcie do objęcia funkcji prezesa Marka Cieślaka. Piszę poważnie. Po pierwsze ma doskonałe układy z prezesem Zakładów Azotowych Jerzym Marciniakiem. Prezes go ceni, zawsze znajdzie dla niego czas na rozmowę, słucha co też Cieślak ma do powiedzenia. A ten wyraża się o prezesie Azotów, od którego zależy przecież być albo nie być speedwaya w Tarnowie, w samych superlatywach. Po drugie Marek Cieślak i tak ma klubie funkcje którą określić można jako "one man show", robi przeróżne rzeczy, toteż pewnie nawet nie zauważy że przybyło mu nowych obowiązków. Może więc lepszy Cieślak, zamiast kolejnego „;słupa” lub kogoś, któremu wypada "zrobić dobrze"? Boże chroń Jaskółki!
Robert Noga