Tak miały wyglądać ubezpieczenia w ENEA Ekstralidze!

Temat obowiązkowych ubezpieczeń został odłożony do kolejnego sezonu. Na jakich zasadach miały one obowiązywać w tym roku i dla kogo były niekorzystne?

Temat obowiązkowych ubezpieczeń od początku budził wiele kontrowersji. Najbardziej niezadowoleni byli w pierwszej fazie wdrażania tego pomysłu żużlowcy, którzy sprzeciwiali się temu, że składki z tytułu ubezpieczenia mieli płacić w całości oni, a późniejsze wypłaty miały być dzielone pomiędzy nich a kluby. Później w rozmowach widoczne były postępy, ale ostatecznie temat został odłożony o rok. - Bardzo dobrze, że tak postanowiono. Według mnie należy dać sobie nieco więcej czasu w kwestii ubezpieczeń. Sam pomysł jest dobry. Wydaje mi się jednak, że wszystko nie było jeszcze wyraźnie dopracowane. Teraz będzie więcej czasu. Daliśmy sobie ten okres przejściowy. Przez ten rok będzie można podjąć racjonalne decyzje - przekonuje prezes PGE Marmy Rzeszów.

W kwestii ubezpieczeń rzeczywiście było sporo niejasności. Marta Półtorak uważa, że należy znaleźć rozwiązanie, które będzie zabezpieczać zarówno interesy klubów jak i zawodników. Pojawia się pytanie, czy jest szansa, żeby wszystkie zainteresowane strony były w pełni usatysfakcjonowane. - [color=#000000]Ubezpieczenie, które było w tej chwili proponowane, zakładało, że gdyby zawodnik nie jeździł cały rok, to klub odzyskałby 18 proc. wypłaconych środków. Warto jednak zauważyć, że to nie jest tak, że ktoś coś komuś daje. Klub wykłada pieniądze i jeśli zawodnikowi coś złego się dzieje, to do nas wraca ta kwota 18. proc. Mówimy o pewnym zabezpieczeniu na wypadek kontuzji. Wydaje się, że te 18 proc. to jednak niewiele - przekonuje Marta Półtorak.

Portal SportoweFakty.pl dotarł jednak do szczegółowych zasad dotyczących zarówno obliczania składek, które mieli płacić żużlowcy, a także późniejszego wypłacania ewentualnych ubezpieczeń na wypadek kontuzji. Sprawę najlepiej rozpatrzyć na konkretnym przykładzie.

Przyjmijmy, że zawodnik X otrzymał za podpis kwotę 300 000 zł, jego KSM wynosi 7,0 a stawka za punkt to 3500 zł. Jaką kwotę w przypadku kontuzji mógłby uzyskać taki żużlowiec i jego klub, a ile wynosiłaby wartość składki?

W przypadku żużlowca wartość wypłaconej kwoty byłaby obliczana w dwóch etapach.

KSM X stawka za punkt X  40 proc.

Na naszym przykładzie oznaczałoby to: 7,0 x 3500 zł x 40 proc. = 9800 zł. 

9800 zł to kwota, jaką taki żużlowiec otrzymywałby za każde spotkanie w którym nie wystąpił z powodu kontuzji. Należy jednak pamiętać, że w przy wypłacaniu ubezpieczeń miał obowiązywać tak zwany okres przejściowy, co oznacza, że od liczby spotkań, w których nie pojechał zawodnik należy odjąć dwa mecze. Tak więc, jeśli zawodnik X pauzował cały sezon, a więc 22 spotkania, to należy 9800 zł pomnożyć X 20 meczów. Daje to kwotę 196 000 zł dla samego żużlowca z tytułu ubezpieczenia.
[/color]
Inna byłaby kwota ubezpieczenia dla klubu. W tym przypadku byłaby ona liczona również w dwóch etapach.

Kwota za podpis X 40 proc. / 22 (liczba spotkań w sezonie)

Na naszym przykładzie oznaczałoby to: 300 000 zł X 40 proc. / 22 mecze = 5454 zł*.

Tak więc, 5454 zł to kwota, jaką klub otrzymywałby za każde spotkanie, w którym żużlowiec nie wystąpił z powodu kontuzji. W tym przypadku również obowiązuje tak zwany okres przejściowy wypłaty ubezpieczenia, który obejmuje dwa mecze. Jeśli zawodnik pauzował cały sezon, to należy 5454 zł pomnożyć X 20. Daje to kwotę: 109 080 zł* dla klubu z tytułu ubezpieczenia. Klub odzyskałby więc ponad 35 proc. kwoty, którą przekazał za podpisanie umowy żużlowcowi. To zdecydowanie więcej niż twierdzi Marta Półtorak.

Wartość składki, którą żużlowiec musiałby zapłacić na rzecz ubezpieczyciela, byłaby zależna od jego KSM, kwoty kontaktowej i stawki za punkt. Wiadomo, że łączna składka żużlowca z KSM 7,0 i kwotą 3500 zł za punkt wynosiłaby około 27 581 zł.

[color=#000000]Czy taka forma ubezpieczenia była więc niekorzystna dla zawodników i klubów? O jednoznaczną opinię trudno, jednak zawodnik w przypadku wydatku stanowiącego około 9 proc. jego stawki za podpisanie kontraktu i całorocznej kontuzji, mógł uzyskać naprawdę spore ubezpieczenie. Ponad 1/3 wydanych środków mogła również wrócić do klubu, który nie partycypowałby w kosztach ubezpieczenia, bo jak wiadomo miało one w całości spoczywać na barkach żużlowców. Zachęcamy do dyskusji w komentarzach.
*

kwoty w przybliżeniu, bez miejsc po przecinku

Marta Półtorak jest zadowolona, że temat ubezpieczeń został odłożony do kolejnego sezonu. Podobnie mówią zawodnicy. Czy proponowane zasady ubezpieczeń w tym roku nie były korzystne dla klubów i żużlowców?
Marta Półtorak jest zadowolona, że temat ubezpieczeń został odłożony do kolejnego sezonu. Podobnie mówią zawodnicy. Czy proponowane zasady ubezpieczeń w tym roku nie były korzystne dla klubów i żużlowców?

[/color]

Źródło artykułu: