Jak mam jeździć tak jak teraz, to lepiej żebym wcale nie jeździł - wypowiedzi po meczu Kolejarz - Lokomotiv

Zaledwie 300 osób obserwowało niedzielny pojedynek rawickiego Kolejarza z Lokomotivem Daugavpils, jaki rozegrany został w ramach III kolejki fazy play-off dolnej czwórki I ligi. I ligi, z którą w haniebnym stylu żegna się powoli Kolejarz. Siedemnaście z rzędu porażek mówi samo za siebie. Goście z kolei zwycięstwem w południowej Wielkopolsce praktycznie zapewnili sobie utrzymanie. Trudno się im zatem dziwić, że byli rozmowni i zadowoleni. Co do powiedzenia mieli po zawodach przedstawiciele obu ekip?

Marcel Kajzer: Jest to niestety kolejny przegrany przez nas mecz, który był do wygrania. Gdyby nie mój defekt na drugiej pozycji i defekt Ronniego Jamrożego też na drugim miejscu, to w tym meczu byśmy wygrali. Do tego, że przegraliśmy przyczyniła się także moja słaba jazda. Coś jest ze mną nie tak, nie potrafię się zgrać z motocyklami. Muszę nad tym wszystkim pomyśleć, bo jak mam jeździć tak jak teraz, to lepiej, żebym wcale nie jeździł.

Jason Doyle: Był to ciężki mecz, każdy z chłopaków dawał z siebie wszystko, niestety znowu nam nie wyszło. Chcieliśmy po prostu wygrać ten mecz, by mieć na koncie chociaż jedno zwycięstwo. Ze swojego indywidualnego wyniku jestem raczej zadowolony, udało mi się nieźle wychodzić ze startów we większości biegów, zdobyłem trochę tych punktów i na pewno nie mogę narzekać. Nie wyszedł mi właściwie tylko jeden wyścig. Będę chciał pokazać jeszcze w tym sezonie na co mnie stać i pomóc Kolejarzowi w odniesieniu jakiejś wygranej. Kiedy przyjadę do Anglii, sprawdzę swój terminarz i okaże się w ilu meczach w polskiej lidze będę mógł jeszcze wystartować.

Ronnie Jamroży: Jeżeli chodzi o mnie, to mogło być lepiej, szkoda trochę tego defektu w pierwszym biegu. Mam dużego pecha, bo znowu padła mi świeca zapłonowa, podobnie jak ostatnio po jednych zawodach w Szwecji i tydzień temu w Rawiczu. Zepsułem swój ostatni bieg, start był nierówny, mimo tego go wygrałem. Sędzia powinien go powtórzyć, ale podjął taką, a nie inną decyzję. Popełniłem błąd w pierwszym luku pojechałem za szeroko, rywale to wykorzystali i spadłem na czwartą pozycję. Co do toru, to miało być dzisiaj przyczepnie, a okazało się, że jest straszny beton. Ktoś chyba nie dopilnował odpowiednio toru.

Paweł Miesiąc: Na pewno cieszymy się z dzisiejszego zwycięstwa, choć łatwo ono nam nie przyszło. Drużyna z Rawicza, jak wiadomo, przegrała wszystkie swoje dotychczasowe mecze, ale przynajmniej mi ciężko jeździ się z tym zespołem na wyjeździe. Jak patrzę na mój wynik, to widzę, że miałem trochę problemów ze sprzętem, szczególnie z zębatką. Zobaczyłem to dopiero po jednym biegu. Trzeba się było dzisiaj łapać tego usypanego i jechać do przodu, bo każdy, kto wyniósł się szerzej, stał nagle w miejscu. W moim ostatnim biegu doskonale się o tym dowiedziałem, kiedy nie miałem już możliwości wyprzedzenia przeciwnika.

Piotr Świst: Przed tym biegiem, w którym przegraliśmy 1:5 zrobiłem małą zmianę w ustawieniach i pociągnęło mnie trochę do góry przy starcie. Musiałem wtedy przymknąć gaz i minąć przeciwników już nie byłem w stanie, bo jechali po prostu szybko. Ze swojego wyniku nie jestem za bardzo zadowolony. Na bieg czternasty wykonałem korektę w przełożeniach i już wszystko pasowało, udało mi się wygrać. Po to się jest sportowcem, żeby myśleć tylko i wyłącznie o wygrywaniu. Z takim też nastawieniem przyjechaliśmy do Rawicza. W naszej drużynie wszyscy pojechali na równym poziomie, nie było słabego punktu. I to jest właśnie w zespole najważniejsze! Czy zostanę w przyszłym roku w Daugavpils? Zobaczymy, czas pokaże.

Grigorij Łaguta: Cieszymy się z tego zwycięstwa, Rawicz zbyt mocną drużyną nie jest, liczyliśmy na wygraną. Tor trochę się zmienił w trakcie zawodów, pogubiłem się w jednym ze swoich biegów. Ogólnie było dobrze i nie mogę narzekać. Z dobrej strony pokazał się mój brat Artiom i może on być zadowolony ze swej dzisiejszej jazdy.

Kjastas Puodzuks: Był to kiepski mecz w moim wykonaniu. Miałem ostatnio mało jazdy, gdyż dopiero niedawno wyleczyłem kontuzję. Tor był w niedzielę dobry, wystarczyło dopasować silniki i jechać. Mi to najlepiej nie wyszło. Cieszę się, że jeżdżę w Lokomotivie, czyli jestem u siebie, ale z drugiej strony martwią mnie moje słabe wyniki.

Andriej Korolew: Wygraliśmy znowu i z tego się cieszymy. Mniej więcej w połowie meczu zaczęły się dla nas pewne problemy, tor się wówczas zmienił, my jakby nie zwróciliśmy na to uwagi. Potem jednak szybko poprawiliśmy to, co trzeba było poprawić. Pokazaliśmy, że stać nas na pierwszą ligę. Mam jeszcze na razie problemy sprzętowe, jeżdżę na sprzęcie klubowym, jestem na kontrakcie amatorskim. Trudno w tej kwestii cokolwiek zmienić. W przyszłym roku zamierzam przejść na zawodowstwo i wtedy będę mógł decydować, jaki sprzęt sobie wybrać, a jaki odrzucić.

Komentarze (0)