Robert Noga: Moje Boje - Trzy pogrzeby i wesele?

Pani Joanna Mucha, legendarna wprost minister, to znaczy (przepraszam za typowo szowinistyczne męskie określenie) ministra sportu (a może sporta) nawiedziła ostatnio Zielonę Górę.

Robert Noga
Robert Noga

I za sprawą jak mniemam senatora Roberta Dowhana trafiła również na Wrocławską 69. Jak doniosły o tym doniosłym fakcie Sportowe Fakty ministra Mucha zwiedziła… pomieszczenia biurowe zielonogórskiego klubu. Myślę, że na pierwszy ligowy mecz, jak raz przed wejściem do budynku pilnowanego zawsze przez nienagannie elegancko ubranych pracowników ochrony, winna zawisnąć okolicznościowa tabliczka upamiętniająca to wiekopomne wydarzenie. Wprawdzie nigdzie nie znalazłem informacji, że pani Mucha wie co to jest w ogóle żużel i odróżnia go od bobslejów, ale tak czy owak wizyta tak zacnego gościa sprawiła, że trenerowi Falubazów Rafałowi Dobruckiemu z pewnością ulżyło i z większą wiarą, nadzieją i miłością przystąpi do nowego sezonu.

A łatwy on nie będzie, chociaż zdaniem Rafiego jego akurat drużyna należeć będzie do grona faworytów rozgrywek. Ale tak generalnie to menago zielonogórski rodem z Leszna jest przed tym sezonem pełen obaw i całość naszej Speedway Ekstraligi. Mieliśmy okazję spotkać się i długo pogadać podczas niedawnego zgrupowania kadry narodowej w Zakopanem. Rafał ma ciekawe przemyślenia, w końcu żużel zna od tak zwanej podszewki. Podzielił się taką między innymi refleksją, że obecny regulamin może być gwoździem do trumny dla części naszych ekstraligowych drużyn, które właśnie szlifują formę i fury przed pierwszymi próbami na torze.

Jak wiemy z ekstraligi polecą w tym sezonie na łeb i na szyję aż trzy drużyny. Nieodwołalnie. Bez żadnych play outów, baraży , czyli podpórek regulaminowych dzięki którym można uratować sobie skórę kiedy w sezonie nie idzie. Tym razem nic z tych historii. Trzej najsłabsi lecą i nie ma uproś. I wątpliwości Rafała Dobruckiego (pewnym sensie moje są identyczne) dotyczą co się z nimi dalej stanie. Bo na dzień dzisiejszy realia wyglądają tak, że wszyscy się dozbroili na ile mogli, to znaczy na ile kapusty wystarczyło. A dużo to kosztowało, oj dużo. Budżety wydrenowane gdzie niegdzie do spodu. I teraz drużyna spada do I ligi. Nie ma kasy i wyniku też nie. Wtedy rusza niestety zazwyczaj cała lawina. Zawodnicy odchodzą, za nimi kibice. Tak to niestety często bywa. I pozostaje wyłącznie walka o byt. Bo przecież mamy kryzys i o każdą złotówkę od sponsora jest coraz to trudniej. Upaść i od razu podnieść się to dopiero sztuka. Tym bardziej, że przecież szansę na odbudowę i szybki powrót do elity już po jednym sezonie mieć będzie tylko jeden zespół z trzech, które spadną!

Z niektórych ośrodków dochodzą głosy, że poważne finansowanie żużla w tychże miastach jest uzależnione od wyniku. Utrzymacie się ok., spadacie, to sponsorzy i ich pieniądze też spadają. Okrutne, ale niestety proste niczym konstrukcja cepa. Pamiętam jaki stres przeżywali kilka lat temu kibice w Rzeszowie, kiedy po dosyć niespodziewanie przegranych barażach z Lotosem Gdańsk spadła z ligi Marma. Rozgoryczona prezes Marta Półtorak w pierwszym odruchu zapowiedziała całkowite wycofanie się z finansowania klubu i przyszłość żużla ze stolicy Podkarpacia stanęła pod dużym znakiem zapytania. Czym mogłaby grozić ewentualna powtórka z rozrywki?. Strach się bać co byłoby u sąsiadów rzeszowian, gdzie pomimo ostatnich sukcesów sportowych więcej mówi się o zawirowaniach personalnych w spółce niż planach na sezon.

We Wrocławiu balansują na krawędzi od kilku przynajmniej sezonów, jak tąpnie może się skończyć katastrofą. A w Gnieźnie? Tyle lat budowali rok po roku podwaliny pod solidny zespół i stabilny finansowo klub, tak aby wreszcie po długiej przerwie wrócić do grona najlepszych. I weszli w pechowym dla siebie momencie, kiedy regulamin rozgrywek traktuje beniaminka najgorzej jak tylko może. To oczywiście tylko przykłady. Ani Rafał Dobrucki, ani niżej podpisany nikomu źle nie życzą. Ale rzeczywistość będzie brutalna. Dla jednej trzeciej klubów ekstraligi i ich kibiców będzie to sezon pamiętny i to niestety pamiętny z tej najgorszej strony. Będzie wesele u mistrza i trzy pogrzeby u spadkowiczów. Cóż, optymizmu życzę wszystkim mimo wszystko, bo tyle mogę w tym temacie uczynić. W końcu to nie ja zgotowałem klubom ten los (czyli ten regulamin).

Robert Noga

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×