Paweł Kwiek: Panie trenerze, zima nie bardzo chce opuścić nasz kraj. Nie jest to dobra informacja zarówno dla kibiców, zawodników, ale także dla sztabu szkoleniowego.
Marek Cieślak: Niestety na pogodę wpływu nie mamy. Wiadomo, że chcielibyśmy jeździć jak najwięcej. To co mogliśmy zrobić, to zrobiliśmy. Chłopaki jeździli w Krsko i Gorican. Prognozy pogody są coraz lepsze. Od niedzieli będziemy chcieli doprowadzić ten tor do takiego stanu, aby można było na nim przeprowadzać normalne treningi. Wcześniej będziemy ściągać z niego śnieg, aby wody było jak najmniej. Wszystko jednak należy przyjmować ze spokojem. Nie można wiecznie narzekać. W tej chwili praktycznie wszyscy mają mróz i tory nie są zdatne do jazdy. Czekamy spokojnie, aż aura pozwoli nam wyjechać na tor.
Wspomniał pan o przygotowaniach w Gorican. Jak udały się te treningi? Nie było zbyt tłoczno na torze? W końcu ten obiekt wybrało kilka ekip z naszego kraju.
- Nie, nie było tłoczno. Jeżeli dobrze się wszystko zorganizuje, to każdy żużlowiec spokojnie pojeździ. Trening trwał przykładowo pięć godzin i było piętnastu zawodników. Po pierwszej godzinie na torze robiło się już pusto i spokojnie można było "kręcić" kółka. Jestem zadowolony z ilości jazd na tamtejszym owalu.
Do pierwszej kolejki ENEA Ekstraligi zostało już niewiele czasu. Czy macie jeszcze w planach jakiś wyjazd poza granicę Polski, czy jednak czekacie na zmianę pogody w naszym kraju?
- Nie ma sensu nigdzie wyjeżdżać. Tam gdzie byliśmy teraz panują podobne warunki jak tutaj. W Gorican spadł śnieg i nie ma możliwości aby trenować. Został tam Leon Madsen. Duńczyk dzwonił do mnie i powiedział, że po trzech dniach musi wracać, bo pogoda się bardzo pogorszyła. Do tego prognozy na przyszły tydzień są fatalne. Miałem w planie wrócić do Gorican i nawet zamówiłem powrót, ale skoro w tej chwili jest tam podobnie jak u nas, to trzeba czekać na poprawę warunków atmosferycznych w kraju.
Leon Madsen przygotowuje się do sezonu według własnego planu. Widać, że bardzo pan ufa ulubieńcowi tarnowskiej publiczności.
- To jest zawodnik, który ma bardzo duże ambicje. Wiem, że chce osiągnąć bardzo dobry sportowy wynik. Leon właściwie trenował z nami jeden dzień. Tyle tylko, że przyjechał trochę później, kiedy reszta już kończyła jazdy w Gorican. Ja nie zamierzam pilnować zawodnika Duńskiego. On doskonale sam wie co ma robić.
[nextpage]Do zespołu Jaskółek dołączył Artiom Łaguta. Wielu kibiców w Tarnowie zastanawia się jak będzie przebiegała rywalizacja o skład między Rosjaninem a Jakubem Jamrogiem, który w ubiegłym sezonie zaprezentował się naprawdę dobrze.
- Ja myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy kim jest ten Rosjanin. Ja wiem! Zresztą pokazał to już na treningach w Krsko i Gorican. Uważam, że porównywanie umiejętności Artioma do umiejętności Kuby jest lekką przesadą. W tej chwili to właśnie Rosjanin wygląda najlepiej z całego naszego zespołu. Jest najlepszy technicznie i najbardziej "agresywny" na torze. Trzeba pamiętać, że kiedyś wywalczył sobie awans do Grand Prix, gdzie inni znani zawodnicy poodpadali. To jest olbrzymi talent. W zeszłym roku sam przekonałem się o tym na własnej skórze. Kiedy w Drużynowym Pucharze Świata Rosjanie zrezygnowali z Emila Sajfutdinova na rzecz Artioma Łaguty, to się ucieszyłem. Myślałem, że gładko z nimi wygramy. Tymczasem on zdobył piętnaście punktów i "przywiózł" Tomka Golloba o pół okrążenia.
Ubiegły sezon w wykonaniu Rosjanina nie był jednak rewelacyjny.
- Uważam, że Artiom potrafi naprawdę dużo. Tutaj jednak potrzebny jest także wpływ innych rzeczy. Rosjanin musi trafić na dobry grunt. To nie jest tak, że zawodnik będzie dobrze się czuł w każdym klubie. Wystarczy, że raz nie pojedzie, ktoś mu naubliża, albo wynikną jeszcze inne sprawy. Wtedy nie daje już z siebie wszystkiego. Ja wierzę w Artioma, bo wiem jaki ma potencjał.
Tegoroczne rozgrywki będą bardzo wyrównane i mogą przynieść wiele niespodzianek. Najważniejsze jednak jest to, kto wskoczy na koniec sezonu do pierwszej czwórki. Czy Jaskółki mają na to szansę?
- Ja powiem tak. Gdyby ktoś do mnie dzisiaj powiedział "Panie Cieślak, nie jest Pan trenerem żadnej z drużyn. Może Pan sobie wybrać którą tylko Pan chce", to ja bym wybrał Unię Tarnów! Pod względem składu i wszystkiego innego, to jest właśnie klub w którym chcę być.
Czyli cele na ten sezon będą ambitne?
- Uważam, że nasza drużyna jest w tej chwili najlepiej dobraną ekipą w Polsce. Ludzie mogą sobie z tego nie zdawać sprawy. My w składzie seniorskim nie mamy słabego punktu. Jeżeli Artiom "odpali", a ja wiem, że tak będzie, to będziemy naprawdę mocni. Do tego dochodzą Maciek Janowski, Janusz Kołodziej, Martin Vaculik i Leon Madsen. To są ludzie, którzy są zdolni pokonać każdego zawodnika na naszych torach. Jest także Kacper Gomólski, który się wiele nauczył. Myślę, że po ostatnim sezonie jego nauka przyniesie owoce. Można powiedzieć, że w jakimś sensie Kacper załatwił nam mistrzostwo. Końcówka sezonu, a zwłaszcza mecz w Gorzowie to pokazał. Jestem więc optymistą przed nadchodzącymi rozgrywkami i nie zmieniłbym tego składu.