Mam taki niedosyt, że nie jeździłem systematycznie - rozmowa z Robertem Miśkowiakiem, żużlowcem Intaru Lazur Ostrów

Robert Miśkowiak po dłuższej przerwie ponownie wystąpił w barwach Intaru Lazur Ostrów. Zawodnik ten zdobył 8 punktów w spotkaniu z Lotosem Gdańsk, lecz jego zespół uległ gościom 43:48. Wychowanek Polonii Piła w tym samym terminie miał zaplanowane spotkanie w Anglii, jednak wspomógł ostrowską drużynę w ważnym pojedynku.

Dawid Bilski: W środę i czwartek miałeś zaplanowane starty na Wyspach Brytyjskich w barwach Ipswich Witches. Nie było problemów ze zwolnieniem Cię na występ w Polsce?

Robert Miśkowiak: Ostrowska drużyna miała bardzo ważne spotkanie. Zrezygnowałem z ligi angielskiej kosztem tego żeby dobrze pojechać z Lotosem. Dawno nie jeździłem w Ostrowie. W środę potrenowałem na tym torze, żeby przypomnieć sobie jak się wchodzi w te łuki. Ten tor różni się przecież od torów angielskich, gdzie spędzam więcej czasu. Na pierwszym miejscu stawiam występy w lidze polskiej.

Patrząc na dorobek punktowy to chyba najlepszy twój występ w tym sezonie w Polsce. Nie uważasz, że mógłbyś dostać już szansę startu wcześniej?

- Nie wiem, czemu tak późno dostałem kolejną szansę. Jechałem trzecie zawody w Ostrowie i tak naprawdę wcześniej źle nie jeździłem. Zawsze dobrze czuję ten tor i staram się dobrze jechać. Myślę, że gdybym częściej dostawał szansę jazdy w Ostrowie to mogłoby być jeszcze lepiej.

W Bydgoszczy w rundzie zasadniczej dowiedziałeś się o swoim starcie niemalże w ostatniej chwili. Rzadko startujesz w tym sezonie w polskiej lidze, zazwyczaj byłeś ściągany w awaryjnych sytuacjach, kiedy inni zawodnicy doznawali kontuzji.

- Ja jestem zawodowcem, uprawiam profesjonalnie ten sport i podchodzę bardzo sumiennie do swoich obowiązków. Robię to przede wszystkim dla siebie i dla moich sponsorów oraz kibiców. Przez cały tydzień współpracujemy z moim teamem, żeby nikogo nie zawieść. Zawsze jestem gotowy i przygotowany do zawodów. Przy okazji chciałbym podziękować za pomoc moim sponsorom: Panom Andrzejowi i Janowi Garcarek, Panu Oszczędzie oraz firmom Olmet i Elektromax.

Trener Jan Grabowski stwierdził tuż po meczu, że podziękuje Lukasowi Drymlowi za jazdę. Liczysz, że możesz być pewny miejsca w zespole w końcówce sezonu?

- Powiem szczerze, że nie zastanawiam się nad tym. Mam teraz kilka dni przerwy, następnie w niedzielę wystartuję w turnieju w Pile. Od poniedziałku znowu liga angielska, później będę myślał o kolejnych zawodach. W międzyczasie będziemy przygotowywać sprzęt, żeby był jak najszybszy.

Jaki ten sezon w lidze polskiej jest dla Roberta Miśkowiaka?

- Może to nie jest dla mnie sezon stracony do końca, ale mam taki niedosyt, że nie jeździłem systematycznie. Myślę, że gdybym od początku sezonu regularnie startował w polskiej lidze moja sytuacja wyglądała by inaczej. Nastawiałem się przez całą zimę, że pojadę od początku sezonu, a stało się inaczej. Sądzę, że w pewnym sensie miało to wpływ na moją postawę w niektórych meczach.

Komentarze (0)