Stefan Smołka: Ligi 2013 - kolejność bezdyskusyjna

Stefan Smołka
Stefan Smołka

Szóstą pozycję może zajmować tylko Rzeszów. Nicki Pedersen i Grzegorz Walasek nigdy nie schodzą poniżej granicy przyzwoitości, gdy chodzi o wyniki. Tacy rycerze to komfort dla dowódcy - prezesa czy trenera, choć ta druga funkcja jest w rzeczywistości ostatnich lat mocno naciągana. Prezes (pani czy pan) potrzebuje na stołku tzw. trenera jedynie doradcy - fachowca, który armię zaciężną pomoże skompletować, trzymać w kupie i nią za niego (prezesa) pokierować. Jest jasne, że wymienionych liderów czy też Rafała Okoniewskiego, albo takiego Juricę Pavlica, nikt już niczego nie nauczy, jeśli sami nie zechcą nad sobą popracować. Na tym poziomie sportowego zaawansowania to jest już bardziej kwestia sprzętu niż talentu. Co innego młodzież, ale ta w Rzeszowie tradycyjnie rozwija się dość wolno. Zresztą nie tylko tam.

Siódmy Tarnów. Ktoś powie "dopiero". Tak. Jest tutaj możny sponsoring, sprytny boss, jest fighter "Piast" Kołodziej, dokonujący cudów zręczności, a przy tym gracz niezwykle skuteczny, czego dowodzi podwójna korona IMP. Do tego, oprócz zagranicznych, Vaculika i Madsena, wrocławski rodzynek daleko od domu Maciej Janowski, tak samo jak niepokorny, a sympatyczny Kacper Gomólski, no i jest młodzież, która ma to do siebie, że zawsze najlepiej rozwija się tam, gdzie się o nią dba, na nią szczególnie chucha i dmucha, nie bacząc na zapisy regulaminowych nakazów. Pytanie, jak to będzie w Tarnowie?

Toruń wychodzi nam ósmy w kolejności. Niczego tu nie zmienią znakomici Australijczycy (Holder, Ward, nawet gdyby Sullivan zmienił decyzję o rezygnacji) i nowy duet Gollobów - Tomasz i Oskar, do tego Adrian Miedziński - niezła, prawdziwie mistrzowska paka. Uwagi co do młodzieży z poprzedniego akapitu, w Toruniu mają wyjątkową rację bytu, w czym od lat głowa rozumnych sterników klubu i świetnego szkoleniowca Jana Ząbika.

Wrocław, dziewiąty klub ekstraligi, ma czwórkę zagranicznych walczaków (Troy Batchelor, Nicolai Klindt, Peter Ljung i Tai Woffinden) o niezłej przeszłości i mistrza Polski Toma Jedrzejaka. Wśród młodzieży jest pod okiem trenera Piotra Barona twórcze ożywienie, choć na następcę Maćka Janowskiego chyba jeszcze we Wrocławiu trochę poczekamy.

Dziesiąta lokata została nam dla Zielonej Góry. Tu ostatnimi czasy jakby mniej kadrowej stabilizacji, choć przecież staraniem niezmordowanego Andrzeja Huszczy szkolenie idzie pełną parą, a wychowankowie zielonogórskiej szkoły stanowią o sile innych klubów (Walasek, w mniejszym stopniu Zengota). Na szczęście i chwałę Falubazu wrócił parę lat temu Piotr Protasiewicz, rośnie w siłę Patryk Dudek, syn Sławka, a co może w speedway’u zdziałać dobry Strzelec, to dopiero się okaże. Jarosław Hampel już na dobre stał się gwiazdą światową, więc w duecie z inną, uznaną od dawien dawna, Andreasem Jonssonem, mogą dla grodu Bachusa przynieść złoto na tacy. Mogą, nie muszą.

Tak zwana pierwsza liga, czyli druga w kolejności, też ma swoich papierowych faworytów i z góry przegranych w branych z fusów kalkulacjach. Kolejność jest i tutaj jasna i pewna: Daugavpils, którego Lokomotywa zwłaszcza na własnych torach sunie jak się patrzy, dalej odrestaurowany Gdańsk, ambitny niezmiennie Grudziądz i nie mniej waleczny Lublin, a dopiero potem ostatnio bardziej stabilna (oby niezatapialna) Łódź, ostry w zapowiedziach Ostrów i stary dobry, poczciwy Rawicz.

Dla dobrego samopoczucia trzecią w kolejności nazwano w Polsce "drugą ligą". Tam też kolejność jest oczywista. Kraków na czele, za nim Krosno, Opole, Piła, Równe i Rybnik. Czy takie równe - to się okaże.

Na samym koniuszku trójligowego ogona Rybnik - tu zatrzymajmy się chwilę. To nawet w konwencji zabawowej wygląda nieciekawie. Na wszystko można jednak spojrzeć optymistycznie. Po pierwsze, mogło być dużo gorzej, na przykład mogło rybnickiego zasłużonego ośrodka zabraknąć w rzeczywistości ligowej w ogóle, bo to już przypominało taniec na cienkiej linie. Niczego nie zmienia sam fakt, że klub w Rybniku istnieje nieprzerwanie od 1932 roku i ma historię pisaną złotymi zgłoskami. Na fundamencie tradycji, owszem, buduje się pewniej, ale bez żadnej gwarancji stabilności i siły - tu jednak mimo wszystko trzeba stawić czoła współczesnym wyzwaniom, nawet jak się ich do końca nie akceptuje (chodzi o pokrętne regulaminy). Drugi pozytywny aspekt to odważnie zastosowany w Rybniku reset - budowa od podstaw, bez megalomanii. To daje nadzieje, na razie tylko nadzieje, ale ze świadomością, że każdy krok w przód jest jednocześnie krokiem do góry na żużlowej drabinie, choć szczyty dla rybniczan będą jeszcze czas jakiś zakryte za obłokami marzeń.

Stefan Smołka

PS Kolejność poszczególnych klubów ustawiona w tekście jest zgodna z porządkiem alfabetycznym nazw miast, a nie zabawą w typowanie zwycięzców i przegranych.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×