Młodszy z braci Pawlickich walnie przyczynił się do wygranej Fogo Unii Leszno nad Dospel Włókniarzem Częstochowa. W swoich czterech startach zdobył on aż 9
punktów, co czyni go drugim pod względem skuteczności "Bykiem". Dzień wcześniej, gdy Unia walczyła w Gorzowie ze Stalą zdobył zaledwie punkt. Jak sam mówi, w sobotę miał tremę, z kolei w niedzielę podszedł do meczu na luzie.
- W Gorzowie zaliczyłem gorszy występ, mecz był bardzo słaby w moim wykonaniu. Wiedziałem, że to była moja wina, może trema mnie zjadła. Zawsze w Gorzowie jakoś mi szło i w meczu ze Stalą też tego oczekiwałem. Dzisiaj podszedłem do zawodów trochę bardziej na luzie, było widać różnicę na torze. Chciałem podziękować wszystkim, którzy mi pomogli; sponsorom, tacie, całemu naszemu teamowi. Dziękuję również rywalom za piękną walkę - powiedział Piotr Pawlicki po meczu w Częstochowie.
Młodzieżowiec leszczyńskiej Unii zdradził również, iż jego zespół przez cały czas pozostawał w pełni skoncentrowany. - Mając świadomość osłabień Włókniarza nie traciliśmy skupienia. Wiemy, że miejscowi zawodnicy są bardzo szybcy u siebie. Mimo braku dwóch zawodników Włókniarza było ciężko. W każdym wyścigu widać było wiele mijanek. Częstochowa wcale nie była taka słaba, jak mogło się wydawać. My z kolei przyjechaliśmy w pełnym składzie. Wiadomo, że inaczej jest jechać na mecz do przeciwnika, wiedząc że nie będzie jednego z najlepszych zawodników na świecie - Emila Sajfutdinowa. Cały czas pozostawaliśmy w pełni skupieni i wiedzieliśmy, że będzie ciężko.
Pawlicki przyznał również, iż jazda w Częstochowie nigdy nie sprawiała mu problemów. - Częstochowski tor jest łatwy pod względem geometrii, a nawierzchnia sprzyja dobremu ściganiu. Miejscowy tor mi odpowiada i nigdy nie miałem na nim żadnych problemów - zakończył.