Sebastian Ułamek: Pozostał niesmak

Pierwotnie na liście startowej półfinału IME w Debreczynie nie widniało nazwisko Sebastiana Ułamka. Polak skorzystał na absencji kilku zawodników i niemal w ostatniej chwili pojechał na Węgry.

W tym artykule dowiesz się o:

Podróż nie poszła na marne, bo zawodnik Lechmy Start Gniezno zdobył jedenaście oczek i z czwartej lokaty awansował do kolejnej rundy zmagań. Na przeszkodzie nie stanęła nawet zerowa znajomość toru w Debreczynie. - Pierwszy raz jeździłem na tym obiekcie. Do końca nie wiedziałem jaka jest tu granulacja i jak ten owal zachowuje się w trakcie zawodów. Co prawda rano był trening, ale wiadomo jak to z nim jest. Różnie bywa. Raz pomaga, a innym razem potrafi namieszać. W tym wypadku akurat ta druga wersja okazała się właściwa, bo tor był inny na zawodach. Dlatego przez pierwsze wyścigi szukaliśmy optymalnych przełożeń - powiedział Seba.

Finał Challenge IME odbędzie się szóstego lipca w słowackiej Żarnovicy. Dla Ułamka podobnie jak miało to miejsce w przypadku Debreczyna start tam będzie jego debiutanckim. - Faktycznie nie miałem jeszcze okazji jeździć w Żarnovicy dlatego podobnie jak na Węgrzech będzie to niewiadoma. Liczę jednak że turniej na Słowacji będzie dla mnie owocny. Interesuje mnie tylko awans - zakomunikował wychowanek Włókniarza Częstochowa.

Jeździec beniaminka Enea Ekstraligi awansował do wspomnianego wyżej turnieju kosztem Janusz Kołodzieja, którego pokonał na torze w bezpośrednim pojedynku. Gdyby nie istniał bowiem drastyczny przepis w regulaminie mówiący o tym, że do następnej rundy rywalizacji może awansować tylko dwóch zawodników z jednego kraju to w Żarnovicy ujrzelibyśmy także "Jaśka". Tarnowianin był piąty, czyli zajmował ostatnie premiowane bezpośrednią promocją miejsce. Na drugiej pozycji sklasyfikowano Roberta Miśkowiaka. - O tej sytuacji związanej z regulaminem i ewentualnym awansie do kolejnej rundy tylko dwóch Polaków dowiedzieliśmy się tuż przed zawodami. Wcześniej nikt nie przywiązywał do tego wagi, bo miała tutaj startować tylko dwójka biało-czerwonych. A tak pozostał niesmak i wielki żal, że doszło do takiej sytuacji. My rządzimy tym żużlem i powinniśmy mieć akurat przy tym turnieju więcej do powiedzenia - zakończył 38-latek.

Źródło artykułu: