Półtorak dla SportoweFakty.pl: W Ekstralidze jeździ się teraz tylko na twardych torach

Marta Półtorak nie kryje rozczarowania po porażce z Unią Tarnów na własnym torze. Rzeszowianie po raz kolejny nie potrafili wykorzystać atutu własnego obiektu.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

- Po meczu w Gnieźnie miało być zupełnie inaczej, a przegraliśmy już drugi mecz na własnym torze. Musimy nad wszystkim się poważnie zastanowić. Owszem, było osłabienie brakiem Pedersena. Gdybyśmy byli na nie przygotowani, to zupełnie inaczej podeszlibyśmy do tego meczu. Wczoraj w nocy dowiedzieliśmy się, że Nicki nie da rady przyjechać. Dennis nie miał możliwości potrenowania. Co więcej, nie mógł nawet przyjechać ze swoim sprzętem. Musiał jechać na motorze Grzesia Walaska, a wiadomo jak się jedzie nawet na najlepszym motocyklu innego żużlowca, kiedy nie jest się do niego dopasowanym. Wyszło jak wyszło. Generalnie byliśmy jednak słabszym zespołem - powiedziała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marta Półtorak.

Rzeszowski tor po raz drugi nie był atutem PGE Marmy. Kibice w Rzeszowie zastanawiają się, czemu ich zawodnicy mają problemy z dopasowaniem się do własnej nawierzchni. - Zawsze jeździliśmy na torze lekko przyczepnym. W tej chwili tory w Ekstralidze są tylko i wyłącznie twarde. Musimy się nauczyć jeździć na nawierzchni, na której nie ma walki. Umówmy się, że mijanki były w poprzednim meczu, kiedy był Emil Sajfutdinow i Nicki Pedersen. W tym momencie widowisko zaczyna i kończy się na starcie. Jest tak niezależnie od tego czy wygrywamy czy przegrywamy, bo tak samo było w Gnieźnie. Mijanki są dużą rzadkością i powiem szczerzę, że osobiście mogę wypełniać program po wyjściu z pierwszego łuku, zakładając, że nie będzie żadnych poważniejszych błędów lub defektów - wyjaśnia Marta Półrorak.

PGE Marma Rzeszów nie skorzystała z zastępstwa zawodnika za Nicki Pedersena. Duńczyk bardzo chciał wystartować w najbliższej rundzie Grand Prix. Wielu kibiców uważa, że pokazuje to jego stosunek do swojego polskiego pracodawcy. Szefowa rzeszowskiego klubu patrzy na całą sprawę jednak nieco inaczej. - Dla zawodnika ważne jest wszystko, czyli z pewnością indywidualne zawody i ważna jest również liga. Gdybyśmy byli przekonani, że zastępstwo zawodnika będzie dla nas na sto procent lepsze, to pewnie byśmy w rozmowie z Nickim przekonali go, że powinien się nad tym zastanowić. Wcale nie byliśmy jednak tego tacy pewni, że to lek na wszystko. Oczywiście, prawdopodobnie wyszłoby dziś lepiej, ale mamy przed sobą więcej meczów - podsumowała na zakończenie prezes PGE Marmy.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
PGE Marma Rzeszów nie poradziła sobie bez swojego lidera w meczu z Unią Tarnów PGE Marma Rzeszów nie poradziła sobie bez swojego lidera w meczu z Unią Tarnów


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×