Dawid Lampart (PGE Marma Rzeszów): Jak widać to lepiej idzie nam na wyjazdach niż u siebie. Nie tak miało to wyglądać. Głównie chodzi o tor, bo jest jak jest i ciężko się nam do niego dopasować. To jest najgorsza przegrana z najgorszych, bo z Tarnowem i na dodatek na własnym torze. Zrobiłem ledwo pięć punktów i nie mogę być z siebie zadowolony. Zdobyłem punkty dopiero po starcie z tych pierwszych torów. Motocykl, który bardzo fajnie spisywał się w Gnieźnie, nie zadziałał dzisiaj na naszym torze i więcej już na nim nie pojadę. Musimy znaleźć jakiś szybki motocykl na ten nasz długi tor, bo to jest nasz tor i powinien być naszym atutem, a nie przeciwnika, który tu przyjeżdża. I nie chodzi tutaj o funkcję komisarza toru, bo w Gorzowie Wlkp. czy Gnieźnie ja owszem nie pojechałem, ale chłopaki się spasowali. Natomiast na naszym torze większość z nas ma problem. Na chwilę obecną to jedziemy tyłem do przodu.
Grzegorz Walasek (PGE Marma Rzeszów): Niestety byliśmy dzisiaj słabszą drużyną. Na pewno brakowało nam Nickiego Pedersena, jednak trzeba pamiętać, że tarnowianie też byli osłabieni. Wydaje mi się, że dzisiaj prezentowaliśmy się jeszcze słabiej niż w meczu z Częstochową. Przed nami sporo pracy, by jak najlepiej przygotować się do kolejnych spotkań. Gratuluję tarnowianom zwycięstwa, bo po prostu byli od nas dzisiaj lepsi.
Dariusz Śledź (trener PGE Marmy Rzeszów): Nie wiem co się dzieje. Nie możemy dopasować się do własnego toru. Męczy się Dawid Lampart, męczy Rafał Okoniewski. Nie mogliśmy zastosować zastępstwa zawodnika za Nickiego (Pedersena dop. red.), bo chce on wystartować za dwa tygodnie w Pradze w Grand Prix, a po wykorzystaniu tej opcji musiałby pauzować 15 dni od daty spotkania. Dennis (Andersson dop. red.) dzisiaj miał wyjątkowo trudne zadanie, bo jeszcze wczoraj w nocy szukaliśmy mu biletów, żeby mógł przylecieć na ten mecz. Ze sprzętem po prostu by nie zdążył i dlatego musiał pożyczać motocykle. Dennis będzie musiał potrenować na naszym torze, już na swoim sprzęcie i myślę, że będzie dobrze. Nie możemy popadać w panikę; musimy sporo popracować, by jak najlepiej dopasować sprzęt, bo na razie dobrze to nie wygląda. Nie możemy popaść w marazm, trzeba się wziąć do roboty i zapierniczać.
Janusz Kołodziej (Unia Tarnów): Ze swojej postawy nie jestem zadowolony. Brakuje mi jazdy, brakuje czegoś w sprzęcie, dlatego nie wygląda to tak, jakbym chciał. Nie było łatwo o to zwycięstwo, jednak cała drużyna pojechała dobrze, zapunktowała i dzięki temu udało się wygrać. Mam nadzieję, że to będzie dla nas swoiste przełamanie i od tego momentu wszystko będzie szło tylko lepiej. Mieliśmy swoje problemy, a właściwie to wciąż je mamy, jednak wierzę, że będzie ich coraz mniej.
Artiom Łaguta (Unia Tarnów): Udało się rzeczywiście dobrze dzisiaj pojechać. Dopasowałem swoje motorki (uśmiech dop. red.), przez co byłem dzisiaj szybki. Udawało mi się nieźle wychodzić spod taśmy, a gdy raz zaspałem na starcie to dojechałem do przeciwnika i minąłem go na trasie. Bardzo się cieszę, że udało nam się wygrać pierwszy mecz na wyjeździe. Zwycięstwo smakuje tym bardziej, że jest derbowym triumfem.
Marek Cieślak (trener Unii Tarnów): To zwycięstwo to nie tylko Artiom Łaguta, bo cała drużyna pojechała bardzo dobrze. Nie da się jednak ukryć, że dla niego był to mecz życia, jak na razie pojechał najlepszy mecz w lidze polskiej w swojej karierze. Ja mam swoją satysfakcję, bo gdy go ściągałem z Bydgoszczy i mówiłem, że będzie jeździł na porządnym poziomie to mało kto mi wówczas wierzył. Dzisiaj spora część tych ludzi się o tym przekonała. Wcale nie było łatwo o to zwycięstwo, bo przecież do jedenastego biegu był remis, a przed dwoma ostatnimi startami prowadziliśmy tylko czterema punktami i wszystko się mogło zdarzyć. Udało się jednak zwyciężyć i z tego się cieszymy.