Na niedzielny mecz Stali Gorzów z Lechmą Startem Gniezno, który zakończył się sześciopunktowym triumfem gospodarzy, początkowo trener Piotr Paluch awizował Pawła Hliba, który jak na razie wygląda najlepiej z trójki zawodników z minimalnym KSM-em walczących o piąte miejsce w składzie żółto-niebieskich. Gorzowianin w wygranym meczu Stali w Tarnowie zdobył trzy punkty z bonusem i był cichym bohaterem swojej ekipy. Nic więc dziwnego, że zmiana Hliba na Adriana Gomólskiego przed meczem z Lechmą Startem była dość zaskakującą decyzją. Wychowanek Orłów nie spisał się jednak najlepiej. - Na pewno nie udało mi się wykorzystać swojej szansy - przyznał tuż po zakończeniu spotkania.
Gomólski zdobył w niedzielnym pojedynku tylko punkt, a w pokonanym polu zostawił jedynie Oskara Fajfera. Już w pierwszym biegu debiutujący w Stali żużlowiec miał ogromne szczęście, bowiem taśmy dotknął Sebastian Ułamek. Chwilę potem Gomólski zsiadł z motocykla i pobiegł z nim do parku maszyn. - Powiem szczerze, że ten pierwszy bieg mnie mocno zdekoncentrował, bo podjeżdżając pod taśmę, spadł mi tylny łańcuch. Pobiegłem do swoich mechaników i chcieliśmy zakładać szybko ten łańcuch z powrotem, ale raczej nie dalibyśmy rady w tak krótkim czasie. Musiałem więc wystartować na motorze Łukasza Cyrana. Sporo nerwów się z tym wszystkim wiązało - wyjaśnił w rozmowie z naszym portalem.
Okazuje się, że paradoksalnie mimo ogromnego szczęścia w postaci taśmy Ułamka, samo wydarzenie mocno wpłynęło na dalsze losy Gomólskiego w tym meczu. - W drugim swoim wyścigu miałem dobry start, ale szkoda, że Krzysiek Kasprzak tak pognał do przodu i na mnie nie poczekał. Potem też równo wyszedłem spod taśmy, ale troszkę zabrakło aby założyć Piotrka Świderskiego i wyszło jak wyszło. Ten inauguracyjny bieg wybił mnie z równowagi, bo jechałem nie na tym motocyklu, co powinienem. Będę musiał wyjaśnić tę sprawę z chłopakami, którzy ze mną pracują, bo to zepsuło mi całe zawody. Takie rzeczy po prostu nie mogą się zdarzać. Nie chcę się jednak tłumaczyć - powiedział.
Już za tydzień Stal Gorzów jedzie na bardzo trudny wyjazd do Częstochowy. Żółto-niebieskim, którzy w tym sezonie nie błyszczą formą, nie daje się większych szans na wywiezienie spod Jasnej Góry punktów. Zagadką w składzie drużyny Piotra Palucha ponownie jest miejsce dla seniora z minimalnym KSM-em. Paweł Hlib po dobrym spotkaniu w Tarnowie poszedł w odstawkę, Łukasz Jankowski być może zostanie wypożyczony do Piły, zaś sam Gomólski nie spisał się najlepiej w prawdopodobnie najłatwiejszym dla Stali meczu w tym roku. - Nie wiem czy trener da mi szansę w Częstochowie. Przyjadę na treningi i będę robić wszystko, aby udowodnić, że zasługuję na to miejsce w składzie. Tor w Częstochowie mi pasuje, ale należy zwrócić uwagę przede wszystkim na to, jak silną drużynę ma w tym roku Włókniarz. Ja mogę zapewnić, że będę dawać z siebie wszystko, aby wystąpić w kolejnych meczach. Decyzja jednak należy do trenera - zakończył wychowanek Startu Gniezno.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!