Cała rzecz działa się w pierwszym łuku. Zawodnik Unii Leszno został potrącony przez Camerona Woodwarda. Australijczyk wjechał prosto w dmuchaną bandę, natomiast Polak miał mniej szczęścia. Uderzył bowiem ze sporą siłą w nawierzchnię toru, po czym przekoziołkował i zatrzymał się na "dmuchawcu".
Pawlicki dość długo nie podnosił się z toru. Pojawiła się nawet na nim karetka. Ostatecznie Polak wrócił do parku maszyn o własnych siłach, w powtórce jednak nie wystąpił. Żużlowiec nie pojawił się również na dekoracji.
Obecnie nie są znane szczegóły dotyczące zdrowia Pawlickiego. Zawodnik z pewnością jest jednak mocno poobijany. O rozwoju sytuacji będziemy informować na bieżąco.
sprzedaż gaci, zbiórki kasy itp.