W sobotę w Gdańsku odbył się półfinał Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów. Reprezentacja Szwecji zajęła w nich trzecie miejsce, a poszczególni zawodnicy pokazali bardzo ambitną postawę na trasie. - Naszym największym problemem są wyjścia spod taśmy, a Polacy byli zbyt dobrzy ze startu, by móc w ogóle jakkolwiek powalczyć. Myślę, że na trasie byliśmy już równorzędni. Najgorsze są jednak te starty - narzekał po zawodach Oliver Berntzon.
Szwedzcy młodzieżowcy mają ogromny problem, gdyż ich kluby nie organizują ani treningów dla młodzieży, ani zawodów, w których najmłodsi mogliby szlifować swoje umiejętności. W takiej sytuacji bardzo późno dochodzą do pełni swoich możliwości i nie mają większych szans rywalizować z Polakami na szczeblu młodzieżowym. - Widać było rezultat. Polacy jeżdżą więcej, dostają więcej szans w treningach między sobą. W porównaniu z nimi, w Szwecji nie robimy nic. Nie mamy możliwości regularnego trenowania i widać to po wynikach w międzynarodowych zawodach młodzieżowych. Jak juniorzy mogą w takiej sytuacji podnosić swój poziom, gdy jeżdżą tylko z zawodów na zawody - zastanawia się Berntzon.
W tym sezonie Berntzon ma podpisany kontrakt w drużynie Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Teraz zamierza czekać na swoją szanse w niepokonanym w I lidze zespole, czy jednak chciałby iść na wypożyczenie? - Trudno mi powiedzieć jak potoczy się ten sezon. Oczywiście jak ktoś będzie chciał skorzystać z moich usług, to mogę co niedzielę jeździć dla jego drużyny. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy - powiedział Szwed, który ma prosty plan na swoją karierę. - Po prostu chcę trzymać gaz i zdobywać punkty wszędzie, gdzie tylko się da - stwierdził.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!