Miesięczna przerwa Nickiego Pedersena? "Mam już tego dość"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nicki Pedersen w ostatnich tygodniach zmaga się z poważnym urazem ręki. Mimo bólu z powodzeniem ściga się on w cyklu Grand Prix. Duńczyk przyznaje, że chce jeździć częściej niż raz na dwa tygodnie.

W tym artykule dowiesz się o:

Problemy Nickiego Pedersena rozpoczęły się podczas Grand Prix Szwecji w Goeteborgu. Duńczyk w półfinałowym wyścigu po kraksie z Taiem Woffindenem zanotował upadek, w wyniku którego doznał złamania ręki. Mimo bólu trzykrotny mistrz świata stanął w Szwecji na najniższym stopniu podium, a rezultat ten powtórzył dwa tygodnie później w Pradze.

Duńczyk nie ukrywa, że jego celem jest walka o mistrzostwo świata i w związku z tym nie zdecydował się na zwolnienie lekarskie, które pozwoliłoby jego polskiej drużynie stosować za niego przepis o zastępstwie zawodnika. Sam żużlowiec przyznaje, że chce jak najszybciej wrócić do startów rozgrywkach ligowych. - W tej chwili nie startując w rozgrywkach ligowych po prostu tracę pieniądze. Brakuje mi spotkań ligowych. Muszę zadecydować co dalej robić. Czy mam jeszcze szansę na mistrzostwo świata? Może nadal je mam i szkoda rezygnować ze startów? Chcę jednak wrócić do moich drużyn i ścigać się w ligach - ocenił Pedersen w rozmowie z oficjalna stroną cyklu Grand Prix.

Na trudnym torze w Cardiff Duńczyk momentami miał problemy z jazdą. W półfinale z powodu bólu zrezygnował z dalszej jazdy i zadowolił się ósmym miejscem. Pedersen po tym turnieju mocno zastanawiał się nad zrobieniem sobie miesięcznej przerwy w startach, co wiązałoby się z rezygnacją ze startu w Grand Prix Polski. - Być może należy zrobić miesiąc przerwy, a później wrócić na tor w pełni sił? Albo powinniśmy kontynuować to, co robimy przez ostatni miesiąc? Nie wiem jaką podjąć decyzję. Muszę to przemyśleć wraz z moim teamem. Może warto zrezygnować ze startu w Gorzowie, a wrócić w pełni formy na Grand Prix do Kopenhagi? - pyta retorycznie duński żużlowiec.

Duńczyk możliwość startów zawdzięcza swojej fizjoterapeutce. To właśnie Lisa Thomey sprawiła, że mimo bólu "Power" jest w stanie rywalizować w cyklu Grand Prix. Pedersen przyznaje jednak, że taka sytuacja nie może trwać długo. - Bez Lisy nie mógłbym niczego zrobić. Brak startów w ligach kosztował mnie sporo pieniędzy i nie jest to po mojej myśli. Mam już tego dość. Pozostali zawodnicy startują w rozgrywkach ligowych, a ja przez dwa tygodnie siedzę w domu. To, że nie jeżdżę na motocyklu ma jakiś wpływ na moją dyspozycję. Mam spore doświadczenie, ale chyba lepiej jest wrócić w pełni sprawnym - stwierdził trzykrotny mistrz świata.

Nicki Pedersen w ostatnich turniejach Grand Prix startował ze złamaną ręką
Nicki Pedersen w ostatnich turniejach Grand Prix startował ze złamaną ręką
Źródło artykułu:
Komentarze (25)
avatar
Speed58
4.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ty masz tego dość??? My Ciebie też,bo nikt poza Tobą nie jest tak samolubnym i cwaniackim zawodnikiem w żadnej z lig.  
avatar
bigprezes
4.06.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
I tak to powinno wyglądać: w GP jedzie na własną odpowiedzialność , a jak przyjeżdża na ligę do polski ze złamaną ręką to podziękować mu i tyle. Zaraz się okaże czy bez polskiej wypłaty będzie Czytaj całość
avatar
smok
3.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lepiej dla niego, żeby jechał w GP w Gorzowie. Lepsze 10 tu i 10 w Kopenhadze niż 0 tu i 15 w Kopenhadze.  
avatar
eddy
3.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
To jakies fatum nad tym Lesznem wisi. Romus robi idealne ,perfekcyjne tory ,a tu trzeba je przed meczem poprawiac i psuja tylko tak dobrze wykonana robote.Pytanie mam takie :kiedy bylo pierwsz Czytaj całość
avatar
ZPF
3.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ze wszystkich prezesów tylko Władek potrafił ustawić Nikiego do pionu. W Gorzowie Nikodem był grzeczny jak ministrant.