Norbert Kościuch dla SportoweFakty.pl Traciłem pozycje na rzecz kolegi

Norbert Kościuch miał ogromny udział w historycznym zwycięstwie GKM-u Grudziądz w Gdańsku. Wychowanek Unii Leszno zgromadził na swoim koncie 10 punktów.

Początek zawodów był jednak nieco słabszy w jego wykonaniu, gdyż dwukrotnie tracił pozycje na dystansie na rzecz rywala. - Oczywiście traciłem pozycje na rzecz kolegi, ale moje biegi kończyły się zwycięstwami 4:2 i to był klucz do sukcesu. Na pewno gdybym dowoził te dwójki, to byłyby podwójne zwycięstwa. Jechałem jednak po tej gorszej części toru, czyli wewnętrznej, gdzie ciężko było jechać parowo i przez to gubiłem punkty. Z początku nie byłem też dobrze dopasowany do tego toru. Cieszę się, że po tych biegach szybko wyciągałem wnioski. Na tyle udało mi się doprowadzić sprzęt i siebie, żeby sprawić, że moja drużyna wygrała - tłumaczył Norbert Kościuch.

W dalszej części zawodów było jednak zdecydowanie lepiej. Fenomenalny w wykonaniu "Norbiego" był pierwszy z biegów nominowanych, w którym zawodnik po słabszym starcie zdołał przedostać się na czoło stawki. - Założenie było takie, że mamy ten czternasty bieg wygrać z Andriejem (Karpowem - dop. red) podwójnie i w ostatnim dać kolegom trochę więcej spokoju. Nie udało się, troszeczkę źle pojechałem z tego startu, podniosło mnie i musiałem wykonać pracę na trasie. Cieszę się, że motocykl na tyle mi pozwalał i ja na tyle wykrzesałem z niego mocy, żeby minąć rywala na tym torze, co nie było łatwe. Gospodarze postawili naprawdę ciężkie warunki, byli dobrze spasowani, a mijać kogoś na dystansie było trudno, ale udało się i z tego się cieszę - zaznaczył.

Norbert Kościuch miał powody do radości po zakończeniu 14. biegu.
Norbert Kościuch miał powody do radości po zakończeniu 14. biegu.

Słabszy występ zanotował niezawodny dotąd Chris Harris. Drużyna GKM-u pokazała jednak w tym spotkaniu, że doskonale potrafi się uzupełniać, a idealnie do zespołu wkomponował się Ales Dryml. - To są zawody drużynowe, a nie indywidualne. Wcześniej już powiedziałem, że na początku przyjeżdżałem trzeci, ale moje biegi kończyły się zwycięstwem 4:2 i to jest klucz do sukcesu. Trzeba pomalutku robić sobie przewagę, jechać drużyną. Każdy oglądał się za siebie i sobie pomagał. Dziękuję Alesowi Drymlowi, z którym umieliśmy się dogadać, każdy wiedział co ma robić i tak wychodziło. Może momentami nie do końca, ale jak bieg jest wygrany to jest już plus - komplementował Kościuch.

Dzięki wygranej w Gdańsku, drużyna GKM-u Grudziądz nadal jest w grze o awans do ENEA Ekstraligi. "Norbi" jest jednak ostrożny i uważa, że każdego rywala należy szanować. - Każda z drużyn jest nadal w grze i o to chodzi. Sezon jest długi, niech wygra lepszy, niech wygra sport - zakończył.

Źródło artykułu: