składywęgla.pl Polonia prowadziła w Rzeszowie już ośmioma punktami, ale nie zdołała wywieźć z Podkarpacia nawet jednego "oczka". Taki obrót spraw bardzo rozczarował Wojciecha Dankiewicza. - Nie jestem w stanie opisać słowami, jak cholernie mi żal. Aż nie wiem co tu można powiedzieć. Wygraną mieliśmy na widelcu i po prostu nam ją zdjęli z tego widelca. Było tak blisko, a jednak się nie udało i bardzo mi szkoda. Przeciwnicy w drugiej części spotkania zaczęli jechać znacznie lepiej i odrobili straty, a potem nas pokonali. Cóż, trzeba jechać dalej - smucił się menedżer bydgoszczan w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Co stało się z przyjezdnymi w drugiej części potyczki? Sprawiali wrażenie, jakby zmienili dobre przełożenia na złe. - To rywale jechali lepiej. Rafał Okoniewski całe zawody prezentował się świetnie i był ojcem zwycięstwa gospodarzy. 14 punktów i dwa bonusy, to mówi samo za siebie. Super pojechał także Łukasz Sówka. Z kolei Grzegorz Walasek zaczął przeciętnie, ale obudził się w najważniejszym dla zespołu momencie. A u nas z kolei potem niektórzy zaczęli jeździć słabiej, gubiliśmy cenne punkty. Mimo wszystko miałem nadzieję, że nie damy sobie wydrzeć wygranej - przyznał.
W spotkaniu groźnie upadł Mikołaj Curyło. 20-latek nie był w stanie kontynuować zawodów. Czy "Miki" odniósł jakąś kontuzję? - Narzekał na ból w kolanie i być może rzeczywiście jakiś uraz tej części ciała się przytrafił. Musi poddać się szczegółowym badaniom w szpitalu i wówczas będziemy wiedzieć znacznie więcej. Wierzę, że nic mu nie będzie i wspomoże nas za tydzień w meczu z Unią Tarnów. Jest ważnym ogniwem w naszym składzie - zakończył Dankiewicz.
też jest w sytuacji nie do pozazdroszczenia.Meczy przegranych u siebie ni Czytaj całość