Drużyna Stelmet Falubazu Zielona Góra nie ukrywała, że do Częstochowy jedzie po zwycięstwo. Zadanie to nie było jednak łatwe, bowiem obie ekipy przed sezonem były stawiane w gronie faworytów do medali Drużynowych Mistrzostw Polski. Zielonogórzanie zrealizowali jednak cel i spod Jasnej Góry wywieźli dwa cenne "oczka". Niedzielne spotkanie było niezwykle emocjonujące, a losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w ostatnim wyścigu.
Każdy punkt w tym meczu był na wagę złota. W barwach ekipy spod znaku Myszki Miki, każdy z zawodników zrobił to, co do niego należało. Swoje zadanie spełnił też Kamil Adamczewski, który dwukrotnie uporał się z juniorami Dospel Włókniarza Częstochowa. Po meczu wychowanek leszczyńskiej Unii był zadowolony z osiągniętego rezultatu, lecz nie ukrywał, że popełnił zbyt dużo błędów. - Jestem bardzo zadowolony z wyniku osiągniętego przez drużynę. Wygraliśmy ten mecz i to jest najważniejsze. Pogubiłem trochę punktów, przegrywałem starty, a w ostatnim biegu poszedłem nie w tę stronę z ustawieniami. Cały czas szukamy czegoś w sprzęcie i robimy wszystko, żeby było jak najlepiej - powiedział w rozmowie z naszym portalem junior Stelmet Falubazu Zielona Góra.
W tym sezonie w rozgrywkach ENEA Ekstraligi nie brakuje niespodziewanych rezultatów. Tydzień temu zielonogórzanie zostali rozgromieni w Tarnowie, a w niedzielę wywieźli dwa punkty z Częstochowy. Dzięki temu przełamali wyjazdową niemoc. Adamczewski liczy, że forma Stelmet Falubazu utrzyma się w następnych meczach. - Mam nadzieję, że mecze na wyjazdach będą nam wychodziły tak jak ten w Częstochowie i zaczniemy odnosić zwycięstwa. Wynik w meczu z Włókniarzem bardzo nas cieszy i zmobilizuje na przyszłość. Wszyscy jesteśmy zdeterminowani do coraz lepszej jazdy. To był kawał dobrego żużla - ocenił 20-letni żużlowiec.