Jeśli spojrzeć na "suche" wyniki punktowe Szweda, można odnieść wrażenie, że spisywał się on wcale nie gorzej od zastępującego go obecnie Davey'a Watta. Od czarnoskórego żużlowca oczekiwano jednak regularnego wygrywania biegów. Tymczasem Lindbaeck zbyt często zaliczał "wpadki", niewiele pomogły mu kolejne inwestycje w sprzęt. M.in. jego punktów zabrakło Lechma Startowi, aby wygrać w Częstochowie i Gorzowie.
Lech Kędziora wierzył w Lindbaecka i nie odsunął go od składu. Inaczej postąpił nowy trener, Stefan Andersson, który jak dotąd nie skorzystał z usług rodaka. Szwed startuje obecnie w rodzimych ligach (Elitserien i Allsvenskan) i Grand Prix. O ile na swoim "podwórku" coś w jeździe Lindbaecka "drgnęło", o tyle w rywalizacji z najlepszymi żużlowcami świata wciąż idzie mu słabo. "Toninho" nie najlepiej spisał się również podczas Eurosport Speedway Best Pairs w Toruniu.
W meczu z Unią Tarnów nie błysnął Davey Watt. W tej sytuacji natychmiast pojawiły się spekulacje na temat ewentualnego powrotu Lindaecka. Stefan Andersson nie przewiduje jednak zmian w najbliższym meczu - Jeśli Antonio jest w formie, wtedy jest naprawdę przydatnym dla zespołu zawodnikiem. Obecnie jednak, jak widać w Grand Prix, zmaga się on ze sporymi problemami. Musimy poczekać - powiedział. Najbliższa okazja, aby przekonać do siebie nowego trenera, to dla Lindbaecka sobotnia runda Grand Prix w Gorzowie.
[b][urlz=http://www.facebook.com/Zuzel.SportoweFakty]Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
[/urlz][/b]