Leon Madsen dla SportoweFakty.pl: Ten sezon to pasmo nieszczęść

Po dwóch tygodniach przerwy, na meczu w Gnieźnie do zespołu Unii Tarnów dołączył mający ostatnimi czasy kłopoty zdrowotne Leon Madsen. Nie był to powrót udany, bo Duńczyk zdobył tylko trzy oczka.

W tym artykule dowiesz się o:

Zawodnik z kraju Hamleta zmaga się od dłuższego czasu z niedoczynnością tarczycy, a na początku maja uległ jeszcze groźnemu wypadkowi w lidze duńskiej w wyniku którego doznał mocnego wstrząśnienia mózgu. Reperkusje tego drugiego zdarzenia ciągnęły się za Madsenem niemal miesiąc.

Aż do meczu ze Startem, na torze w spotkaniach o stawkę pojawił się zaledwie dwa razy. Wystąpił w pierwszym finale indywidualnych mistrzostw Danii i dwa dni później w Zielonej Górze gdzie tarnowian podejmował tamtejszy Stelmet Falubaz. Potem nastąpił kolejny, tym razem dwutygodniowy rozbrat z motocyklem. Poza treningami, przetarciem przed pojedynkiem z "Orłami" był tylko sparing w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie 25-latek wystąpił gościnnie. Jak więc na ten moment wygląda sytuacja zdrowotna sympatycznego jeźdźca biało-niebieskich i czy to już stały powrót do ścigania? - Jest co raz lepiej, ale nie perfekcyjnie. Kondycja też nie jest za dobra, bo lekarz powiedział mi, że mogę tylko odpoczywać. Po takiej przerwie ciężko wrócić na właściwy rytm. Widać, że forma jest daleka od optymalnej. Ale to kwestia rozjeżdżenia. To jedyne czego teraz potrzebuję, aby wrócić na swój poziom. Teraz wybieram się na mecze do Szwecji i Danii więc jestem optymistą - zakomunikował.

- Potrzebuje przynajmniej dwóch zawodów tygodniowo, aby złapać rytm, o którym wspomniałem. Ten sezon to pasmo nieszczęść, być może najgorszy rok w mojej karierze. Z optymizmem spoglądam jednak w przyszłość, wierzę, że jak sezon zaczął się tak źle, to los odda mi to w końcówce, że będzie ona znakomita - dodał. Wracając do przegranej 40:50 potyczki ze Startem, to zawodnik ze Skandynawii miał tylko jeden przebłysk. W wyścigu ósmym po doskonałym wyjściu spod taśmy pognał po pewne zwycięstwo. Wynik indywidualny byłby pewnie lepszy gdyby nie dały o sobie znać kłopoty sprzętowe. - W pierwszym wyścigu, na starcie wybuchł mi silnik. Niestety ten był najlepszy jaki miałem w Gnieźnie do dyspozycji. Wielka szkoda, bo bardzo chciałem zanotować udany powrót do składu Jaskółek - oznajmił zasmucony.

Przed teamem prowadzonym przez Marka Cieślaka następna batalia wyjazdowa. Po przegranej z ostatnią ekipą w tabeli, tym razem dyspozycję Jaskółek przetestują przedostatnie skladywegla.pl Polonia Bydgoszcz. - Obiekt w Bydgoszczy jest dobry, ale podobnie jak wszystkie w Polsce (śmiech). To będzie tak samo ciężki mecz jak w Gnieźnie. Możemy jednak wygrać. Zwłaszcza jeśli ja zdobędę więcej niż trzy punkty, a przecież doskonale wiecie, że jak wrócę na swoje obroty to jestem w stanie to uczynić - zakończył z optymizmem.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: