Kolejne kontrowersje wokół spotkania w Gnieźnie

W niedzielę Gnieźnie miał zostać rozegrany pojedynek drugiej ligi pomiędzy miejscowym Startem a zespołem Orła Łódź. Z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych do spotkania nie doszło. Obie ekipy nie uzgodniły nowego terminu rozegrania meczu.

Łodzianie, aby przystąpić do pojedynku musieli najpierw wpłacić karę 30 tysięcy złotych za walkower w poprzednim meczu obu drużyn. Działacze Orła pieniądze na konto Startu wpłacili w piątek. Jak informuje oficjalna strona klubu z Łodzi, przed niedzielną potyczką gnieźnianie domagali się kolejnego walkowera. Tłumaczyli sędziemu spotkania, że kwota nie wpłynęła na ich konto. Jednak łodzianie dysponowali potwierdzeniem dokonania przelewu. Działacze łódzkiego zespołu poinformowali także w sobotę o fakcie dokonania wpłaty Główną Komisję Sportu Żużlowego.

Na godzinę przed rozpoczęciem spotkania łodzianom uniemożliwiono wprowadzenia motorów do parku maszyn. Pomimo zapisu w regulaminie zawodów żużlowych o obowiązku udostępnienia parkingu dla gości na dwie godziny przed początkiem meczu. Ochrona w Gnieźnie twierdziła, że otrzymała polecenie "z góry". Jak informuje oficjalna strona Orła, jeden z działaczy Starty - Dariusz Imbirowicz poinformował kierownika łódzkiej drużyny, że nie ma możliwości wejścia do parku maszyn. Sytuację wyjaśniła dopiero interwencja sędziego zawodów.

Oba kluby nie doszły także do porozumienia w sprawie nowego terminu spotkania. Start zaproponował dni 1. i 3. października. Z kolei przedstawiciele Orła chcieli jechać 27. września. Jak twierdzą działacze łódzkiego, zespołu gnieźnianie proponowali takie terminy, w których obcokrajowcy łodzian startują w swoich ligach zagranicznych. Prawdopodobnie nową datę spotkania wyznaczy GKSŻ.

Źródło artykułu: