Poniżej prezentujemy oświadczenie gdańskiego klubu:
"GKS Wybrzeże S.A. oświadcza, iż w ubiegłym tygodniu pracownicy klubu ujawnili fakt bezprawnego dostępu Pana Macieja Polnego do klubowej poczty elektronicznej, z której osoba ta wykradała ważne dane klubowe, w tym wyciągi z kont bankowych. W związku z zaistniałą sytuacją klub złożył na policji zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a w sprawie wszczęte zostało śledztwo.
Obecne władze spółki dysponują materiałem dowodowym w postaci m.in. korespondencji Pana Macieja Polnego z jego żoną w temacie danych, do których wymienione osoby zgodnie w świetle prawa nie miały prawa wglądu."
O całej sprawie szerzej pisaliśmy tutaj.
Na łamach Dziennika Bałtyckiego te zarzuty odpiera były prezes gdańskiej drużyny. - Odchodząc z klubu poleciłem rzecznikowi Grzegorzowi Rogalskiemu, aby wykasował z klubowego serwera moją pocztę elektroniczną, mój adres oraz pozmieniał - dla bezpieczeństwa - hasła do ściągania poczty klubowej. Nigdy nie włamywałem się do klubowych komputerów, więc zarzuty wobec mnie są bezpodstawne. Przyznaję, że na adres mojej poczty elektronicznej nadal przychodziła poczta klubowa. Teoretycznie miałem więc do niej dostęp, chociaż z takiej możliwości nie korzystałem. Nie zamierzam wracać do klubu w jakiejkolwiek oficjalnej roli, ale chce zrezygnować z członkostwa w stowarzyszeniu GKŻ Wybrzeże. Zależy mi tylko na tym, aby oczyścić się z bezpodstawnych zarzutów i oszczerstw kierowanych obecnie pod moim adresem - powiedział Maciej Polny w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim.
Działacze Renault Zdunek Wybrzeża zarzucają także byłemu szefowi klubu rozmowy z zawodnikami i wypytywanie ich o sytuację finansową zespołu. - Owszem to oni dzwonili do mnie prosząc o radę, pomoc, a nawet dopytując, czy nie wrócę na stanowisko prezesa. Nie ukrywam, że te rozmowy wynikały z trudnej sytuacji finansowej klubu, która jest skrzętnie ukrywana - dodał Polny.