Kjastas Puodżuks po meczu w Gdańsku nie był do końca zadowolony ze swojej postawy. - Trochę szkoda, że zdobyłem tylko osiem punktów. Zacząłem zawody na nie tym motorze, na którym miałem zacząć. Byłem bardzo wolny i później zmieniłem sprzęt. Było dużo lepiej, a ja wygrywałem biegi - powiedział Łotysz, który w jednym z biegów pojechał pod bandą, a Renat Gafurow nie zostawił mu miejsca. - W biegu w którym upadłem sędzia mógł dać powtórkę w czterech, bo co prawda nie było kontaktu, ale Renat Gafurow zostawił dla mnie niewiele miejsca. Szkoda, że nie pojechałem w powtórce. Sędzia podjął jednak taką decyzję - dodał żużlowiec Lokomotivu Daugavpils.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Łotysze w tym sezonie nie mają już takiego atutu własnego toru, jednak potrafią walczyć również w meczach wyjazdowych. - Jeździmy wszędzie dosyć równo. Mamy bardzo dobrego juniora, który zdobywa punkty w każdym meczu i to jest piękne - stwierdził zawodnik, którego drużyna w pewnym momencie zbliżyła się do gdańszczan na zaledwie jeden punkt. - Wierzyliśmy, że da się wyciągnąć wynik, ale gospodarze nam odjechali - dodał Kjastas Puodżuks w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Przed meczem w Gdańsku, reprezentanci Łotwy z Puodżuksem w składzie jechali w finale Mistrzostw Europy Par. - Zawody jak zawody. Warunki pogodowe nie były dobre, a tor był krótki i dziurawy. Było nam ciężko i nie był to typowy żużel. Dodatkowo droga była daleka - narzeka zawodnik, przed którym ważne spotkanie z GKM-em Grudziądz. - Postaramy się wygrać z GKM-em i utrzymać się w lidze, aby nie spaść. Będziemy trenować przed niedzielnym meczem i walczyć o zwycięstwo - zadeklarował.